Gdy włoski wicepremier Matteo Salvini (przywódca współrządzącej Ligi Północnej) odwiedził w styczniu Warszawę, zażartował, że Polska powinna sprezentować Włochom 1 pkt proc. swojego wzrostu PKB. Można to uznać za przejaw wisielczego humoru. W IV kwartale 2018 r. włoski PKB spadł o 0,2 proc. kw./kw., a kraj wpadł w recesję. Po raz trzeci w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Przez cały 2018 r., według szacunków Komisji Europejskiej, włoski PKB wzrósł o 1 proc., a w tym roku ma się zwiększyć o zaledwie 0,2 proc. Gdy jakieś państwo rozwinięte wpada w recesję, to zwykle próbuje się z niej wyrwać za pomocą fiskalnego pakietu stymulacyjnego, luzowania polityki pieniężnej czy osłabienia własnej waluty. W przypadku Włoch dwie ostatnie opcje odpadają. Włoską walutą jest euro, a Europejski Bank Centralny stopniowo odchodzi od polityki stymulacyjnej. Wraz z końcem 2018 r. przestał kupować włoskie obligacje i papiery innych państw w ramach programu QE. Na podwyżkę stóp procentowych jeszcze długo się nie zanosi, ale jest poważne ryzyko, że po tym jak w listopadzie swoje rządy skończy w EBC Włoch Mario Draghi, następnym prezesem będzie ktoś mniej rozumiejący potrzeby krajów południa Eurolandu. Włochy raczej nie mogą też sięgnąć po duży stymulacyjny pakiet fiskalny, gdyż takim rozwiązaniom sprzeciwia się Bruksela. Ledwo co, bo w grudniu, wynegocjowano z Komisją Europejską, że włoski deficyt finansów publicznych będzie wynosił w tym roku 2,04 proc. PKB (KE chciała początkowo, by był niższy niż 2 proc. PKB, włoski rząd, by wynosił 2,4 proc. PKB). Co prawda w budżecie na ten rok przewidziano serię cięć podatkowych, np. dla samozatrudnionych, oraz „dochód obywatelski" w wysokości 780 euro dla słabo zarabiających, ale czy rzeczywiście pozwoli to Włochom na znaczące pobudzenie wzrostu gospodarczego?
Bankowe trupy w szafach
Czynnikiem ciążącym włoskiemu wzrostowi gospodarczemu jest m.in. sytuacja w sektorze bankowym. Wartość pożyczek udzielonych włoskim spółkom niefinansowym wyniosła na koniec grudnia 2018 r. 678,6 mld euro, podczas gdy rok wcześniej sięgała 726,6 mld euro. Wartość złych długów banków spadła zaś w grudniu o 17 mld euro do 100,2 mld euro, czyli najniższego poziomu od lipca 2011 r. Na początku 2017 r. dochodziły one do 200 mld euro. System bankowy przechodzi więc poważne delewarowanie, które mocno wpływa na akcję kredytową. Proces ten może skomplikować polityka prowadzona przez EBC. W połowie stycznia dziennik „Il Sole 24 Ore" doniósł bowiem, że unijny bank centralny domaga się od banków ze strefy euro, by w ciągu siedmiu lat pokryły całość swoich obecnych i potencjalnych przyszłych złych długów. Spełnienie tych warunków oznaczałoby dla wielu banków konieczność zdobycia dodatkowego kapitału.
– Jeśli nakażesz bankom zbierać dodatkowy kapitał podczas gospodarczej dekoniunktury, to mocno skomplikujesz problem – twierdzi Paolo Savona, włoski minister ds. europejskich.
– Nie ma takiego kapitału we włoskim systemie bankowym, by pokryć wszystkie złe długi. EBC więc po prostu mówi, że sektor bankowy jest bankrutem – uważa Lorenzo Codogno, były główny ekonomista włoskiego Ministerstwa Finansów, a obecnie ekonomista firmy LC Macro Advisors.
Oznaką napięć w sektorze finansowym było wyznaczenie w styczniu przez EBC tymczasowych administratorów Banca Carige, średniej wielkości pożyczkodawcy z Genui. Miesiąc wcześniej akcjonariusze tego banku nie wyrazili zgody na emisję obligacji wartych 400 mln euro. Oczywiście niewielu ludzi wierzy w to, że Banca Carige to ostatni włoski bank, który doświadczy problemów ze zbieraniem kapitału. Dają o sobie znać problemy, które przez wiele lat narastały w sektorze bankowym. Wicepremier Salvini mówił niedawno, że Bank Włoch i urząd nadzoru finansowego Consob powinny zostać „zredukowane do zera" za to, że przez wiele lat niedostatecznie nadzorowały banki i „pobłażały oszustom".