Przyjechał pan do Warszawy na zaproszenie Scope Fluidics. Czy system PCR|ONE, jeden z projektów tej firmy, nie stanowi konkurencji dla systemu FilmArray, który rozwinął pan w firmie BioFire, dziś należącej do BioMerieux?
Niezupełnie. Oba systemy korzystają z tej samej technologii, czyli PCR (reakcja łańcuchowa polimerazy wykorzystywana do detekcji genów – red.). Oba też mają zastosowanie w diagnostyce medycznej, ale inne. FilmArray służy do szybkiej identyfikacji, jaki czynnik chorobotwórczy wywołał dane objawy. Np. objawy grypopodobne mogą być spowodowane przez wirusy, bakterie, pasożyty lub inne mikroorganizmy, a w zależności od tego trzeba zastosować inną terapię. FilmArray pozwala to określić w ciągu około godziny. Z kolei PCR|ONE pozwala szybko wykrywać choroby zakaźne u osób przyjmowanych do szpitala.
Czy któryś z tych systemów mógłby zostać zmodyfikowany tak, aby wykonywał te same zadania co drugi?
Teoretycznie tak. Ale w praktyce te urządzenia dość istotnie się różnią, co wynika z tego, że w zakresie PCR zachodzi szybki postęp. Dotyczy on przede wszystkim szybkości diagnostyki oraz liczby genów, które można zidentyfikować. FilmArray jest wystarczająco szybki na potrzeby badań laboratoryjnych, a jego zaletą jest to, że pozwala rozpoznać wiele patogenów. PCR|ONE jest jednak szybszy, co w przypadku chorób zakaźnych ma duże znaczenie. Może być wykorzystywany w izbach przyjęć i gabinetach lekarskich.
Czyli na rynku nowoczesnej diagnostyki zwycięzca nie bierze wszystkiego? Nie ma renty z tytułu pierwszeństwa? Drążę ten temat, bo z perspektywy laika FilmArray i PCR|ONE to podobne urządzenia. Zastanawiam się więc, jaki potencjał ma ten drugi system, skoro pierwszy jest już od lat w sprzedaży. Może inwestorzy powinni uznać, że lepiej jest sfinansować jego ulepszenie, niż tworzyć coś nowego?