Sposób na realizację strategii ważniejszy niż zakładane w niej cele

Posiadanie strategii przez spółkę pokazuje, że jej zarząd ma jakąś wizję rozwoju biznesu w kilkuletniej perspektywie. Nie zawsze jednak wpisuje się w oczekiwania inwestorów.

Publikacja: 16.07.2019 11:27

Sposób na realizację strategii ważniejszy niż zakładane w niej cele

Foto: Fotolia

W publikowanych przez spółki strategiach rozwoju najczęściej są zawarte założenia odnośnie do osiągnięcia konkretnych poziomów sprzedaży, zysku, wysokości marż czy nakładów inwestycyjnych. Te ostatnie mają istotne znaczenie w kontekście możliwości dywidendowych firmy. – Przekazywanie rynkowi długoterminowych założeń i konkretnych celów finansowych należy ocenić pozytywnie. Inwestorzy mają wtedy lepszą wiedzę na temat planów spółki i jej możliwości. Dla inwestorów takie cele są pewnym punktem odniesienia, bo zwykle uwzględniają wszystkie ważniejsze czynniki mogące wpłynąć na wynik w opinii zarządu. A zarząd ma na pewno lepszą wiedzę o takich czynnikach niż przeciętny inwestor – zauważa Dominik Niszcz, analityk Raiffeisena.

Cele nie zawsze realne

Problem w tym, że często strategie są formułowane zbyt ogólnie, by mogły stanowić istotną dodatkową wartość dla inwestorów. – Cele finansowe mogą być oczywiście elementem strategii, ale znacznie ważniejsze jest, jak spółka ma zamiar je zrealizować. Warto byłoby uwzględnić w strategii wpływ konkurencji i jak spółka zamierza odnieść się do jej działań czy planów i jakie zakłada warianty rozwoju sytuacji wraz z odpowiednim postępowaniem. Obserwując spółki na GPW, często mam wrażenie, że dla wielu zarządów przedstawienie prognoz kilku wskaźników, typu osiągnięcie EBITDA o określonej wartości czy wzrost sprzedaży o podany procent, jest już uznane za pełnoprawną strategię. Jest ona jeszcze często wsparta ogólnymi stwierdzeniami typu „planujemy rosnąć szybciej niż rynek" (bez podania powodu, dlaczego tak miałoby się stać), „chcemy poprawić rentowność przez ograniczenie kosztów (bez wskazania jakich czy w ogóle dlaczego miałyby one spaść poza tym, że spółka tak sobie zaplanowała) i poprawę efektywności działania (brak informacji w jakim obszarze i jak tego chce dokonać)" – wskazuje Marcin Materna, szef analityków Millennium DM. – Zazwyczaj jednak zarządy nie przedstawiają szczegółowego sposobu czy planu działań mających doprowadzić do przybliżenia spółki do osiągnięcia założonych celów finansowych. Zrozumiałe jest więc, że tego typu strategie nie robią już wrażenia na inwestorach – dodaje.

Można się spotkać z dwoma odmiennymi podejściami zarządów do prezentacji strategii. Niektóre spółki przedstawiają konserwatywny plan, który już na starcie z dużym prawdopodobieństwem zamierzają przekroczyć – wtedy rynek przyzwyczaja się do przekraczania komunikowanych planów przez spółkę. Natomiast część firm stawia sobie bardzo ambitne cele, w których realizację trudno rynkowi uwierzyć. – Ryzyko niezrealizowania strategii rozpatrywałbym w kontekście wyceny spółki i na ile ogłoszona strategia (czy raczej jej cele) została wcześniej uwzględniona w cenach. Zdarzają się oczywiście dobrze opracowane strategie, które na początku są nawet nieźle wdrażane i znajduje to odzwierciedlenie w kursie, po początkowych sukcesach przychodzi jednak np. osłabienie rynku, opóźnia się realizacja kluczowych elementów strategii i perspektywa realizacji celów finansowych oddala się. Inwestorzy odwracają się wtedy od spółki, co dołuje jej kurs – zauważa Materna.

Dlatego kluczowe jest, żeby cele monitorować i nie wahać się ich modyfikować, zwłaszcza gdy następują istotne zmiany w otoczeniu spółki, które uniemożliwiają realizację założeń. – Ideałem, do którego mogą dążyć niektóre inne spółki na GPW, jest Grupa Kęty. Oprócz prognoz rocznych i kwartalnych pokazuje także pięcioletnie cele finansowe i zależnie od zmieniających się okoliczności rynkowych modyfikuje te cele, tak żeby inwestorzy mieli na bieżąco zbliżoną do zarządu wiedzę na temat perspektyw i możliwości spółki. Taka transparentność zdecydowanie przekłada się na notowania akcji – mniejsza niepewność oznacza zwykle wyższą wycenę – zwraca uwagę Niszcz.

Ambitnie lub zachowawczo

Ambitne plany rozwojowe ma Kruk. Jednym z głównych założeń zaprezentowanej niedawno strategii grupy jest wypracowanie 700 mln zł zysku netto w 2024 r. Dla porównania w 2018 r. zarobiła na czysto 330 mln zł. – Nasz plan zakłada dalszy rozwój na rynkach, na których już jesteśmy. Jednocześnie będziemy dążyli do tego, aby utrzymać konserwatywny poziom zadłużenia. Chcemy także być spółką, która będzie wypłacać dywidendę – tłumaczył, przedstawiając założenia nowej strategii, Piotr Krupa, prezes Kruka. Przedstawiciele Kruka nie ukrywają, że w związku z wyznaczonym celem spółka będzie więcej inwestowała w zakup portfeli wierzytelności. Co istotne, grupa stawia przede wszystkim na rozwój organiczny, chociaż nie wyklucza też akwizycji. Analitycy mniej optymistycznie oceniają perspektywy wzrostu spółki. – Według nas, jeżeli sytuacja makroekonomiczna nie ulegnie istotnemu pogorszeniu, a obecne trendy zostaną zachowane, trudno będzie windykatorom realizować porównywalne z historycznymi stopy zwrotu na inwestycjach w portfele wierzytelności. W naszej opinii cel strategiczny spółki w postaci 700 mln zł zysku netto w 2024 jest zbyt optymistyczny – ocenia Mateusz Krupa, analityk Erste Securities.

Na finiszu realizacji strategii jest Wielton. Strategicznym celem producenta przyczep i naczep na 2020 r., obok osiągnięcia 2,4 mld zł przychodów przy wolumenie sprzedaży 25 tys., jest uzyskanie rentowności EBITDA na poziomie 8 proc. Kluczowym elementem realizacji planów firmy są zagraniczne przejęcia, które zwiększyły skalę jej działalności wyrażoną osiąganymi przychodami. Podsumowując niedawno wyniki I kwartału, zarząd Wieltonu podtrzymał wszystkie założone cele, choć nie ukrywał, że wzrost marży będzie najtrudniejszy do zrealizowania. W I kwartale marża EBITDA spadła do 6,6 proc. z 6,9 proc. rok wcześniej. Spółka odczuwa bowiem presję na wyniki wynikającą m.in. ze wzrostu kosztów, co negatywnie odbija się na rentowności. Spadek marż grupy zarząd postrzega jako przejściowy, wynikający m.in. z przejęcia brytyjskiego producenta przyczep Lawrence'a Davida. Negatywny efekt Wielton chce zniwelować dzięki dostawom podwozi dla tej firmy, która wcześniej nabywała je od innego producenta.

Mateusz Namysł analityk, DM mBanku

Dobrze, jeśli w strategii spółki umieszczają policzalne cele finansowe. Pozwala to ocenić, jak szybko chciałby się dany podmiot rozwijać. Ważniejsza dla mnie jest jednak ocena bieżącej sytuacji w spółce. Każda firma zakłada w swojej strategii, że będzie lepiej, niż jest w chwili obecnej pod względem wyników finansowych. Niestety, rzeczywistość bywa czasem dużo bardziej wymagająca, niż się spółkom wydaje. Dobrze jeśli w strategii są swego rodzaju kamienie milowe pozwalające śledzić realizację strategii w trakcie jej trwania. W przypadku młodych przedsiębiorstw w bardzo ograniczonym stopniu wierzyłbym w strategie. Wynika to nie tylko z tego, że różne czynniki mogą wpłynąć na to, czy uda się ją zrealizować (zasoby własne spółki, otoczenie gospodarcze itp.), ale też spółka dopiero uczy się formułować realne cele. Warto mieć na uwadze, że strategia może się istotnie zmienić w trakcie jej trwania. Jest to tłumaczone często przez czynniki niezależne od spółki. Myślę, że pokazywanie, w których segmentach działalności podmiot chce się rozwijać, pomaga analitykom formułować prognozy długoterminowe na podstawie własnych przewidywań co do tego, jaka będzie sytuacja w danym segmencie rynku. JIM

Łukasz Rozbicki analityk, MM Prime TFI C

GG Parkiet

ele, jakie stawiają sobie spółki w postaci określonego poziomu przychodów czy zysku, na pewno pomagają analitykom w prognozowaniu i są swego rodzaju kotwicą oczekiwań. Stawianie sobie przez spółki konkretnych celów mierzalnych liczbowo można ocenić pozytywnie przez pryzmat możliwości przewidywania wyników. Mogą też motywować zarządy do pracy nad ich osiągnięciem (zwykle z ich realizacją wiążą się bonusy), jednak w kontekście wyceny akcji może to być różnie odbierane. Stawianie sobie zbyt wymagających lub nieadekwatnych (jak np. założona kapitalizacja rynkowa) celów skutkuje raczej brakiem wiary rynku, a w konsekwencji niską wyceną. Spółka Arctic chce osiągać wysoką rentowność w segmencie papieru, ale obecne wyniki mocno podważają realność tej prognozy. Kurs akcji jest nisko, chociaż założenia są bardzo ambitne. Z drugiej strony jedna z gwiazd giełdy, spółka Dino, sygnalizuje przede wszystkim planowaną liczbę otwarć sklepów i ten rozwój realizuje z naddatkiem. Kurs właśnie jest na nowych maksimach, ale spółce sprzyja też otoczenie (silna konsumpcja). JIM

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie