Jastrzębska Spółka Węglowa dostanie od Polskiego Funduszu Rozwoju w ramach tarczy antykryzysowej w sumie niemal 1,2 mld zł pożyczki, choć wnioskowała o 1,75 mld zł. Czy to ustabilizuje sytuację finansową spółki?
Sytuacja JSW cały czas była stabilna. My potrzebujemy tych środków przede wszystkim po to, by kontynuować inwestycje, bo to dla nas kluczowa sprawa. Utrzymanie frontów wydobywczych gwarantuje nam odpowiedni poziom wydobycia w kolejnych latach. Sytuacja na rynku jest tak nieprzewidywalna, że nie można niczego wykluczyć. Pandemia, która zmusiła nas do ograniczenia produkcji w maju i czerwcu, nauczyła nas pokory. Szczęśliwie teraz zakażeń wśród pracowników jest zdecydowanie mniej niż wiosną, ale nie wiemy, co będzie dalej. Być może czeka nas jeszcze trzecia fala pandemii.
Jak duże inwestycje planujecie w przyszłym roku?
Naszym celem jest utrzymanie poziomu inwestycji z poprzednich lat, tak więc mogą one sięgnąć około 1,8 mld zł w całej grupie. Wśród nich wymienić można budowę bloku energetycznego opalanego gazem koksowniczym w Koksowni Radlin i uruchomienie kopalni Jastrzębie Bzie. Ten drugi projekt realizujemy nawet szybciej od pierwotnych założeń. Przewidujemy, że za rok o tej porze będziemy mieć już pierwszy węgiel koksujący z nowej kopalni. Najpierw jednak musimy zainwestować w nią około 700 mln zł. Zapotrzebowanie na węgiel koksowy wciąż jest duże i nie przewiduję, byśmy mieli kłopot ze zbytem w przyszłości. Tym bardziej że wkrótce skończy się wydobycie w czeskich kopalniach i zostaniemy praktycznie jedynym dużym lokalnym dostawcą tego surowca w Unii Europejskiej. Surowca, który ma strategiczne znaczenie dla przemysłu stalowego i dla unijnej gospodarki. Obecnie problemem jest tylko jego niska cena.
Jednak światowe koncerny stalowe coraz głośniej mówią o konieczności redukcji emisji CO2 i o alternatywnej produkcji stali – bez węgla.