Jak Rosja pozbywa się wpływów nad Wełtawą

Czechy › Niekompetencja rosyjskich tajnych służb skutkuje tym, że Rosatom może zostać wykluczony z wielkiego nuklearnego przetargu.

Aktualizacja: 25.04.2021 11:00 Publikacja: 25.04.2021 10:11

Pod ambasadą Federacji Rosyjskiej w Pradze odbywały się w ostatnich dniach demonstracje. Czeskie wła

Pod ambasadą Federacji Rosyjskiej w Pradze odbywały się w ostatnich dniach demonstracje. Czeskie władze zażądały już, by obszar ambasady został zmniejszony.

Foto: AFP, Michał Cizek

Rosyjskie tajne służby nie miały w ostatnich latach dobrej passy. Łapano je na gorącym uczynku podczas zamachów przeprowadzanych na Zachodzie, demaskowano ich funkcjonariuszy, ośmieszał je opozycjonista Aleksiej Nawalny... Ostatnia afera w Czechach z ich udziałem sugeruje, że na czele rosyjskich służb stoją albo nieobliczalni szaleńcy, albo dobrze maskujący się wrogowie putinowskiej Rosji, albo dyletanci, którzy za dużo naoglądali się serialu o Stirlitzu. Czesi wydalili 18 rosyjskich dyplomatów (a potem dodatkowo 60 dyplomatów i pracowników ambasady) i stwierdzili, że część z nich miała związek z wysadzeniem w powietrze składu amunicji w miejscowości Vrbietice w 2014 r. W tym akcie sabotażu zginęło dwóch ludzi. Z akcją zostało powiązanych dwóch funkcjonariuszy rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, którzy później wykazali się niekompetencją przy próbie otrucia nowiczokiem płk. Siergieja Skripala w brytyjskim Salisbury w 2018 r. Po co GRU miałoby wysadzać skład amunicji w kraju niestanowiącym żadnego zagrożenia militarnego dla Rosji? Z przecieków wiadomo, że Rosjanie chcieli uderzyć w ten sposób w bułgarskiego handlarza bronią Akcja ta nie miała żadnego strategicznego sensu, a już zaczyna szkodzić Rosji. W ramach retorsji koncern Rosatom może zostać wykluczony z wartego 6 mld USD przetargu na budowę nowego bloku elektrowni atomowej Dukovany. A przecież Czechy jeszcze kilka lat temu miały opinię kraju szeroko otwartego na rosyjski kapitał...

Zmarnowane aktywa

Do niedawna trudno sobie było wyobrazić Czechy jako wroga Rosji. Ich prezydent Milos Zeman miał przecież opinię rusofila, a w gronie jego znajomych jest m.in. rosyjski oligarcha Władimir Jakunin. Premier Andrej Babis to natomiast pragmatyczny oligarcha, potentat z branży spożywczej, któremu zdarzało się narzekać na sankcje utrudniające handel z Rosją. Czeski rząd nie tylko nie sprzeciwiał się budowie Nord Stream 2, ale też widział w nim szansę biznesową. Czechy to również miejsce, w którym chętnie osiedlali się Rosjanie. W 2011 r. było ich tam ponad 30 tys. W 2020 r. w Czechach funkcjonowało, według portalu Neovlivni, ponad 16 tys. spółek, których właścicielami są Rosjanie. Jednak tylko 116 z nich osiągało przychody wynoszące co najmniej 25 mln koron (4,39 mln zł). Spora część reszty z nich to firmy wydmuszki, służące m.in. do transferów finansowych czy do zdobywania wiz pracowniczych w UE.

Rola Rosji jako partnera gospodarczego Czech wyraźniej jednak w ostatnich dekadach spadała. O ile w 2020 r. do Niemiec trafiał czeski eksport wart 62,5 mld USD, na Słowację za 14,6 mld USD, a do Polski za 11,9 mld USD, o tyle do Rosji jedynie za 4,2 mld USD (2,2 proc. całego eksportu). Rosję wyprzedzały pod tym względem m.in. Stany Zjednoczone (4,4 mld USD). Czeski import z Rosji wyniósł w 2020 r. zaledwie 2,89 mld USD, co plasowało Federację Rosyjską dopiero na 13. miejscu wśród największych importerów do Czech, gdy na przykład Polska zajmowała wówczas trzecie miejsce z importem wynoszącym 13,3 mld USD. Rok wcześniej import z Rosji do Czech sięgał 5 mld USD, z czego 3,4 mld USD przypadało na ropę i gaz. Zeszłoroczny lockdown i załamanie cen surowców energetycznych z pewnością bardzo mocno przyczyniły się do załamania tej statystyki. Rosja jednak ma mało do zaproponowania poza surowcami. Czechy w ostatnich dekadach częściowo zdywersyfikowali źródła dostaw surowców energetycznych, choć szło im to wolniej niż Polsce. W 2019 r. wciąż kupowały w Rosji 45,6 proc. ropy i 63 proc. gazu. Jeśli Rosja miała jakieś nadzieje związane z rynkiem czeskim, to wiązała je z energetyką jądrową. Teraz wygląda jednak na to, że ta szansa jej umknęła – z winy swoich „asów wywiadu".

Topniejące poparcie

Słabnącym relacjom handlowym towarzyszyło utrzymywanie się wśród czeskich elit lobby dążącego do dobrych relacji z Rosją. Za jego twarz uchodził socjaldemokratyczny prezydent Zeman. Otwarcie prorosyjska nadal jest Komunistyczna Partia Czech i Moraw (opowiadająca się m.in. za wystąpieniem z NATO), która dysponuje 15 posłami w Izbie Deputowanych i nieformalnie wspiera kruchą koalicję rządzącą. Przyjazna Rosji była też część środowisk biznesowych. Za zacieśnianiem relacji gospodarczych z Moskwą opowiadał się Petr Kellner, najbogatszy Czech, który niedawno zginął w katastrofie śmigłowca na Alasce. Dwa zakłady w Rosji posiada Skoda Auto, czyli największy prywatny pracodawca w Czechach, należący do grupy Volkswagena.

Są też jednak w Czechach środowiska sięgające po antyputinowską retorykę. „Czescy liberałowie i chadecy często krytykują politykę Rosji i Chin oraz są przeciwni zbliżeniu z tymi państwami. Twarde stanowisko wobec Chin i Rosji stało się ważnym elementem programu Partii Piratów – budowanej jako ruch protestu przeciw nadużyciom władzy i obecnej w parlamencie dopiero pierwszą kadencję. Retoryka antychińska i antyrosyjska oraz drażniące Pekin i Moskwę działania praskich samorządowców są też dla tradycyjnych partii opozycyjnych szansą na zaistnienie w przestrzeni publicznej (...). Opozycja odwołuje się także do poglądów dużej części społeczeństwa, krytycznie nastawionej do Chin i Rosji: według sondaży tylko 12 proc. Czechów pozytywnie ocenia wpływ Rosji na sytuację polityczną na świecie (50 proc. negatywnie), a 10 proc. – wpływ Chin (48 proc. negatywnie). Na kształtowanie się tych opinii mają wpływ m.in. upublicznione raporty czeskiego kontrwywiadu, mówiące o działaniach chińskich i rosyjskich służb specjalnych w Czechach, oraz większość czeskich mediów, przeważnie krytycznych wobec polityki Kremla i Pekinu" – napisał Krzysztof Dębiec, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Czy Rosja starała się w ostatnich latach poprawiać swój wizerunek w oczach Czechów? Nic podobnego! Czechów do Rosji mocniej zraziła choćby histeryczna reakcja rosyjskich władz na przeniesienie w Pradze pomnika sowieckiego marszałka Iwana Koniewa. Rosyjscy oficjele nie cofnęli się wówczas nawet przed grożeniem śmiercią praskim samorządowcom. Rosyjskie MSZ obraziło też Czechów, gdy ustanowili Dzień Pamięci Ofiar Inwazji 1968 r. Prezydent Zeman określił wówczas rosyjską reakcję jako „absolutnie bezczelną".

Przykład konsekwentnego psucia relacji rosyjsko-czeskich wiele mówi o mentalności pracowników rosyjskiego MSZ. Pół biedy, gdyby ci dyplomaci i urzędnicy postrzegali świat poprzez schematy myślowe z czasów zimnej wojny. Większym problemem jest to, że potrafią się oni zachowywać jak w jakiejś komedii szpiegowskiej. Tak było choćby wiosną 2020 r., gdy pojawiły się doniesienia o tym, że funkcjonariusz rosyjskich tajnych służb planował zabić burmistrza Pragi Zdenka Hriba za pomocą rycyny, w odpowiedzi na przeniesienie pomnika marszałka Koniewa. Sprawę zbadał czeski kontrwywiad BIS i w czerwcu 2020 r. ogłosił, że cały ten incydent był skutkiem... konfliktu dwóch rosyjskich dyplomatów. Jeden z pracowników ambasady rosyjskiej w Pradze złożył fałszywe doniesienie na kolegę, którego nie lubił – zarzucił mu przygotowanie zamachu na Hriba. „To była prosta i smutna historia wrogości i zazdrości pomiędzy dwoma pracownikami ambasady rosyjskiej, z których jeden zdecydował się rozwiązać konflikt, wysyłając anonimowego maila do BIS, by poważnie zaszkodzić swojemu koledze" – mówił komunikat czeskiego kontrwywiadu. Czeskie służby dały Rosjanom możliwość wyjścia z twarzą z tej historii, poprzez ciche odwołanie do kraju obu dyplomatów. Rosyjski MSZ postanowił jednak iść w zaparte, co skończyło się jego ośmieszeniem.

Perypetie rosyjskich dyplomatów i szpiegów w Czechach mogą śmieszyć i szokować, ale pokazują, że Rosja jest zdolna do szkodzenia nawet tym krajom, które chcą mieć z nią dobre stosunki.

Bułgarski wątek, czyli cios w handlarza bronią

28 kwietnia 2015 r. Emilian Gebrew, bułgarski handlarz bronią, trafił do szpitala w stanie ciężkim po zjedzeniu kolacji w drogiej restauracji w Sofii. Hospitalizowani byli również jego syn oraz dyrektor w jego spółce EMCO. Gebrew został uratowany, a bułgarskie tajne służby ustaliły później, że ktoś próbował go otruć za pomocą substancji, którą posmarował klamkę w jego samochodzie. Portal śledczy Bellingcat ustalił, że w tym czasie przebywał w Bułgarii jeden z funkcjonariuszy rosyjskiego GRU, który był powiązany z próbą otrucia płk. Skripala w Anglii w 2018 r. W styczniu 2020 r. bułgarska prokuratura oskarżyła trzech Rosjan o zamach na Gebrewa. Śledztwo jednak później umorzono. Gebrew chciał dostarczać w 2014 r. amunicję artyleryjską dla armii Ukrainy. Planował ją kupić w Czechach.

W marcu 2021 r. bułgarski kontrwywiad aresztował sześć osób podejrzewanych o szpiegostwo na rzecz Rosji – pięciu wysokiej rangi oficerów armii oraz żonę jednego z nich, mającą podwójne obywatelstwo rosyjsko-bułgarskie. Premier Bojko Borys wezwał Rosję, by zaprzestała działalności szpiegowskiej przeciwko jego krajowi. To pierwszy tak poważny incydent w Bułgarii po upadku komunizmu. Wcześniej Bułgaria była uznawana za kraj tradycyjnie przyjazny wobec Rosji. Od jesieni 2019 r. wydalono z Bułgarii sześciu rosyjskich dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo. HK

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?