Przyśpieszająca inflacja (w listopadzie wskaźnik cen konsumpcyjnych w Polsce urósł już o 7,7 proc. rok do roku) wpływa na każdą branżę. Banki są w tym zakresie wyjątkiem, bo o ile dla innych przedsiębiorstw wzrost cen staje się wyzwaniem i ich marże mogą się skurczyć, o tyle kredytodawcom przynosi najczęściej zwiększenie marż (ze względu na podwyżki stóp procentowych wspierające wynik odsetkowy). Jednak także banki ponoszą spore koszty pracownicze i pozostałe administracyjne, więc także ich wydatki urosną.
Inflacja kosztów w przyszłym roku
Zarząd ING Banku Śląskiego podczas niedawnej konferencji wynikowej został zapytany, czy dostrzega w zakresie kosztów operacyjnych ryzyka wynikające z przyśpieszającej inflacji i presji płacowej. – Oczywiście. Nie ma podmiotów w Polsce, a my na pewno nie jesteśmy wyjątkiem, który by tej presji nie odczuwał – odpowiedział prezes Brunon Bartkiewicz. Zarząd zwrócił uwagę, że inflacja nie przekłada się tylko na wzrost kosztów wynagrodzeń, ale generalnie wydatków operacyjnych, bo rosną także ceny niezbędnych w funkcjonowaniu banków produktów i usług (w górę idą ceny energii, elektroniki, koszty utrzymania budynków, ochrony itp.). W reakcji na wzrost płac firmom (dostawcom usług zewnętrznych i produktów dla banków) chcącym bronić marż jest stosunkowo łatwo podnosić ceny dzięki silnemu popytowi.
Wzrost wydatków operacyjnych banków widoczny jest już teraz. W całym sektorze w samym III kwartale wydatki tego typu (bez amortyzacji) urosły rok do roku o ponad 5 proc., a w niektórych bankach tempo zbliżało się nawet do 10 proc. Tak było na przykład w PKO BP, głównie ze względu na rosnące koszty pracownicze, które zwiększyły się wskutek podwyżki wynagrodzeń i zwiększeniu rezerw na bonusy. Ten drugi czynnik to skutek bardzo dobrej sprzedaży kredytów detalicznych w tym roku, co kontrastuje ze słabym 2020 r., gdy niska sprzedaż z powodu pandemii oznaczała mniejsze premie i bonusy dla pracowników. Teraz sytuacja się odwróciła. Bartosz Drabikowski, wiceprezes PKO BP, mówił na ostatniej konferencji, że koszty będą w przyszłym roku rosły, szczególnie te pracownicze. Zarząd mBanku, którego wydatki operacyjne w III kwartale urosły rok do roku o prawie 9 proc., podał, że w najbliższych kwartałach będzie obserwował presję płacową, ale ogólne koszty działania pozostaną pod kontrolą.
Koszty pracownicze stanowią około połowy wydatków operacyjnych banków. Średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw rośnie w ostatnich latach po około 6–8 proc. rok do roku, więc silnie to wpływa na wzrost kosztów pracowniczych kredytodawców. Muszą oni dodatkowo zwiększać zatrudnienie wysoko opłacanych specjalistów od IT czy regulacji, o których muszą rywalizować także z innymi branżami. Kredytodawcy starają się neutralizować to, redukując zatrudnienie (głównie w oddziałach): przez dziewięć miesięcy tego roku w sektorze ubyło 5,8 tys. etatów, czyli liczba zatrudnionych zmalała o 4 proc. Od końca 2010 r. etatów ubyło 33,7 tys. (spadek o 19 proc.). Banki starają się optymalizować koszty, wprowadzając programy oszczędnościowe, jak ostatnio np. Alior, czy nadrabiając zaległości w zakresie restrukturyzacji zatrudnienia, jak np. Pekao.
– Inflacja doskwiera wszystkim, jednak nie wszyscy jak banki są w stanie zrekompensować w przychodach rosnącą inflację i związany z tym wzrost stóp procentowych. W najbliższych kwartałach koszty w bankach będą rosły podobnie jak w innych firmach. Wzrost kosztów rzeczowych i osobowych przełoży się na zwiększenie wydatków operacyjnych, może on być w niektórych segmentach, jak np. w kosztach osobowych, wyższy niż inflacja – mówi Marcin Materna, szef działu analiz w Millennium DM.