Szalony – najsilniejszy od 2000 roku – 21-sesyjny wzrost WIG20 o 30 proc. z października–listopada wyraźnie wyczerpał na krótką metę siły naszego rynku akcji. W efekcie od ponad trzech tygodni WIG20 utrzymuje się poniżej osiągniętego w poprzednim miesiącu poziomu oporu wyznaczanego przez jego szczyty z okresu czerwiec–sierpień (wyraźny opór stanowi również opadająca średnia 200-sesyjna).

Popuszczając wodze wyobraźni, można spekulować, że ten indeks przystępuje do formowania „prawego ramienia” półrocznej formacji „odwróconej głowy z ramionami”, które sięgnie okolic poziomu 1600 pkt (pomiędzy dołkiem z lipca i szczytem z pierwszej połowy września), ale być może na razie – do lutego–marca przyszłego roku? – rozsądniej jest wstrzymywać się z jakimiś hiperoptymistycznymi scenariuszami dla rynków akcji.

Z drugiej strony rynki akcji znajdują się obecnie w swym korzystnym z sezonowego punktu widzenia okresie (rajd św. Mikołaja itp.), co do mniej więcej Święta Trzech Króli powinno im dodawać siły i dopiero pierwsze tygodnie nowego roku przyniosłyby jakiś nawrót końcowej słabości (a la początek na przykład lat 1995, 2003 czy 2009).

Pewną nadzieję dla rynku kapitałowego daje zachowanie rentowności długoterminowych obligacji skarbowych. Hossa na tym rynku powinna – zgodnie z typowym schematem przebiegu cyklu koniunkturalnego – stanowić preludium dla hossy na rynku akcji. Na razie rentowność polskich 10-latek spadła z najwyższego od 20 lat poziomu przekraczającego 9 proc. w październiku do poniżej 6,4 proc., co można traktować jako obiecujący początek hossy na krajowym rynku obligacji skarbowych. Kusi myśl, że ten rajd cen polskich 10-latek sprowadzi niebawem ich rentowność do poziomu sierpniowego minimum (ok. 5,4 proc.) i dopiero wtedy rozpocznie się na wykresie rentowności tych papierów formowanie „prawego ramienia” odwracającej 2-letni trend wzrostowy – najsilniejszą bessę na polskim rynku obligacji skarbowych od przynajmniej 20 lat – formacji „głowy z ramionami”.

Jednym z czynników, które w ostatnich miesiącach dodawały siły rynkom akcji, był spadek cen ropy naftowej. Kursy kontraktów na ten surowiec energetyczny osiągnęły w tym tygodniu najniższy poziom od przełomu grudnia i stycznia. Celem rozpoczętej w marcu br. fali spadkowej na tym rynku wydają się okolice minimum z początku grudnia (nieco ponad 62 USD za baryłkę dla WTI na NYMEX-ie). To poziom nadal o kilkanaście procent niższy niż obecna cena.