Dobiegający końca sezon wynikowy w Stanach Zjednoczonych wbrew niektórym czarnym wizjom nie przyniósł serii negatywnych niespodzianek i drastycznego urealnienia oczekiwań co do zysków spółek w kolejnych kwartałach. Choć może się to wydawać szokujące, obniżki prognoz na trzeci kwartał 2022 dotyczą zaledwie 58 proc. spółek, które je przedstawiają, co jest wartością poniżej wieloletniej średniej. Percepcja wyników za poprzedni kwartał jest inna niż zwykle. Jak się okazuje, przedsiębiorstwa, które pokazały zyski poniżej konsensusu, w ogóle nie są za nie karane, pozostając na kolejnej sesji przeciętnie na poziomie neutralnym (vs. zwyczajowy spadek o 2,4 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat). Te, którym uda się pobić prognozy rosną średnio o 2,1 proc. (vs. 0,8 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat).

Jest to zbieżne z naszym przekonaniem, że po pierwszym półroczu sentyment na Wall Street był nadmiernie negatywny. Jednocześnie jednak nie uważamy, że wciąż tak jest. Łagodniejszy charakter spowolnienia wydaje się w pełni zdyskontowany, wyprzedzający wskaźnik cena/zysk dla S&P 500 powrócił do poziomu 17,5, który w tej fazie cyklu trudno uznać za niski, okres „promocji” w Nowym Jorku minął. Jednocześnie w ciągu poprzedniego tygodnia zniknął bardzo poważny pretekst do kończących lipiec zwyżek – percepcja gołębiego zwrotu w polityce Fed. Wypowiedzi członków FOMC nie pozostawiają złudzeń, że słowa Jerome’a Powella po ostatnim posiedzeniu były nadinterpretowane, a komitet będzie potrzebował dużej dozy pewności co do przełomu inflacyjnego, zanim wstrzyma się z kolejnymi podwyżkami. Rentowności dwuletnich obligacji powróciła do poziomu 3,25 proc., znów oczekiwany jest ruch o 75 pkt baz. we wrześniu.

Brak negatywnych zaskoczeń środowym odczytem amerykańskiego CPI jest naszym zdaniem warunkiem koniecznym, żeby wzrost były kontynuowany. Wiadomo, że taniejące paliwa z dużą dozą pewności spowodują obniżenie wskaźnika, ale gdyby wbrew licznym wyprzedzającym sygnałom zaskakiwała inflacja bazowa, minimalne zejście CPI poniżej 9 proc. raczej nie wystarczy, by inwestorzy rzucili się do zakupów. Problemem jest sam fakt, że ostatni miesiąc kwartału jest tuż za pasem. Pośród wielu mitów dotyczących sezonowości rynku akcji jego statystyczna wrześniowa słabość jest właściwie niepodważalna. Panika inflacyjna jest za nami, ale obawy przed przyszłymi skutkami jastrzębiej polityki Rezerwy Federalnej nie znikną niezależnie od tego, jak silny wydawałby się aktualnie rynek pracy. Komitet musi dostać powód, by podnieść we wrześniu stopy o „zaledwie” 50 pkt baz. i ogłosić zbliżanie się do końca cyklu.