Odpływy z rynku funduszy dłużnych w Polsce były w poprzednim miesiącu najwyższe od marca 2020 r., gdy miała miejsce słynna panika covidowa. Wiele wskazuje na to, że rezygnacja inwestorów z tej klasy aktywów następuje w momencie, który jest dla niej wyjątkowo korzystny z punktu widzenia budowania ekspozycji portfelowej. Historyczne wyniki, którymi często kierują się inwestorzy, w przypadku rynku długu są w pewnym sensie „antywskaźnikiem". Najlepszym przykładem jest przełom lat 2020 i 2021, kiedy inwestorzy zachęcani dobrymi stopami zwrotu, które były efektem luzowania polityki monetarnej, budowali ekspozycję na rynku długu przy zerowych stopach procentowych. W praktyce niskie stopy znacząco ograniczały potencjalną rentowność portfeli funduszy dłużnych. Dziś natomiast po dokonanej serii podwyżek, które doprowadziły do silnej przeceny na polskim rynku długu, mamy do czynienia ze zgoła odmienną sytuacją.

Obligacje w przeciwieństwie do akcji charakteryzują się tym, że wraz ze zbliżaniem się do terminu wykupu, ich wartość powraca do nominału. Oczywiście odbywa się to przy założeniu, że emitent obligacji jest wypłacalny. W przypadku obligacji skarbowych nie zakładamy jednak innego scenariusza niż wykup. Zatem wspomniany efekt „powrotu do wartości nominalnej" w połączeniu z wypłatą kuponu składa się na wspomnianą rentowność inwestycji. W przypadku polskich obligacji dwuletnich rentowność wynosi aktualnie około 6,4 proc., z kolei w przypadku obligacji pięcioletnich jest to 6,5 proc. Są to zatem wartości najwyższe od ponad dziesięciu lat, a dokładnie od 2008 r.

Tymczasem oczekiwania rynkowe zakładają zakończenie cyklu podwyżek w Polsce w okolicach 6,5–7 proc., co w zestawieniu z przedstawionymi rentownościami świadczy o tym, że rynek jest względem tych oczekiwań odpowiednio dostosowany. Oczywiście nie mamy pewności, że cykl podwyżek zakończy się dokładnie przy tych wartościach. Niemniej jednak wiele wskazuje na to, że właśnie te poziomy są swego rodzaju progiem bólu, którego RPP nie będzie chciała przekraczać z obawy o zbyt duży koszt gospodarczy. Powstająca „poduszka bezpieczeństwa" w postaci wysokich rentowności sprawia, że w horyzoncie dwu- lub trzyletnim bez względu na scenariusz gospodarczy dwucyfrowe stopy zwrotu wypracowane na polskim rynku długu nie będą niczym nadzwyczajnym. Biorąc pod uwagę różnego rodzaju ryzyka gospodarcze, w obliczu których stoi świat w kontekście najbliższych lat, wydaje się, że stosunek oczekiwanej stopy zwrotu do ryzyka na tle poszczególnych rynków akcji stawia polski dług w wyjątkowo korzystnym położeniu.