Nikt nie chce tracić pieniędzy. Wszyscy chcą ich jak najwięcej zarobić i to w jak najkrótszym czasie. Prawda jednak jest taka, że nie ma możliwości ucieczki od strat. Te zawsze się pojawiają, w mniejszej bądź większej skali. Eike Batista pokazał, że w niecałe dwa lata można stracić ponad 30 mld dolarów. Warto poznać tę historię i wyciągnąć z niej wnioski, by samemu nie stracić całego majątku.
Wbrew pozorom trudniej jest utrzymać majątek, niż go zdobyć. Pokazują to statystyki wskazujące, że osoby, które wygrały w totolotka, z reguły tracą całą wygraną. Podobnie dzieci bogatych przedsiębiorców mają trudności z utrzymaniem majątku wypracowanego przez rodziców. Z kolei wnuki często majątek wypracowany przez dziadków tracą.
Duży majątek osiągają głównie przedsiębiorcy, którzy swe wysiłki koncentrują na wybranych branżach. Dobrym tego przykładem jest historia Eike Batista, który wzbogacił się na rynku złota. Korzystał na ostatniej hossie surowcowej, która wywindowała wartość jego spółek zaangażowanych w handel i wydobycie kruszców, ale także innych surowców. U szczytu swej kariery na początku 2012 roku jego majątek szacowany był na 35 mld dolarów. Był najbogatszym człowiekiem w Brazylii i siódmym najbogatszym człowiekiem na świecie. Zaledwie półtora roku później większość jego majątku „wyparowała", a we wrześniu 2014 roku oświadczył, że jego majątek ma ujemną wartość na poziomie 1 mld dolarów.
Praprzyczyną upadku Brazylijczyka była silna koncentracja jego aktywów. Strategia ta sprawdza się przy bogaceniu się, ale zawodzi w przypadku chęci utrzymania majątku.
To ważna lekcja dla dużej rzeszy Polaków, którzy w okresie podwyższonej inflacji usilnie chcą utrzymać realną wartość swoich oszczędności. Nie jest to łatwa sztuka, ale jeżeli ma być udana, i to w dłuższym okresie, to nie może opierać się na pojedynczych „typach" inwestycyjnych. Te mogą bowiem zawieść, a nawet doprowadzić do bankructwa. Szeroka dywersyfikacja przed okresowymi stratami nie chroni, ale przed bankructwem już tak.