Sytuacja uległa jednak zmianie na fali silnego wzrostu eurodolara, który sprowadził kurs EUR/PLN w okolice poziomu z dzisiejszego otwarcia.
O 14:00 Główny Urząd Statystyczny podał, że w ubiegłym miesiącu produkcja przemysłowa spadała o 12,4% w ujęciu rocznym, wobec oczekiwań rynkowych na poziomie -10,8%. Ceny produkcji przemysłowej wzrosły o 5,1% r/r, wobec 5,1% r/r w marcu. Złoty nie zareagował na publikacje GUS-u. Dzisiejsze dane były wprawdzie gorsze od oczekiwań, mimo wszystko nie powinny wpłynąć na decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Spadek produkcji jest kolejnym sygnałem wyraźnego spowolnienia gospodarczego w naszym kraju, które może przerodzić się w recesję. Spadek aktywności gospodarczej z pewnością przełoży się na niższy poziom dochodów budżetowych, co może doprowadzić do wyraźnego wzrostu deficytu fiskalnego. Członek RPP Dariusz Filar twierdzi, że deficyt budżetowy na koniec roku może sięgnąć 45 miliardów złotych. Jeżeli ten czarny scenariusz sprawdzi się perspektywa wprowadzenie euro znacznie się oddali, co może obniżyć atrakcyjność naszej waluty.
Dzisiejsza sesja na międzynarodowym rynku walutowym upłynęła pod znakiem wyraźnego osłabienia dolara wobec euro, na fali optymizmu panującego na rynkach finansowych. W pierwszej połowie sesji europejskiej do godziny 14:00 eurodolar zwyżkował z poziomu 1,3580 w okolice psychologicznej bariery 1,3700. Po jej przebiciu obserwowaliśmy wyraźne przyspieszenie aprecjacji euro w stosunku do dolara, wspieranej wypowiedzią amerykańskiego Sekretarza Skarbu Timothy Geithnera, który twierdzi, że większość amerykańskich banków posiada więcej kapitału rezerwowego, niż wynikałoby to z wymagań instytucji nadzoru. Dodatkowo administracja prezydenta Obamy w najbliższych sześciu tygodniach rozpocznie projekt, którego celem będzie oczyszczenie sektora finansowego z tzw. toksycznych aktywów. Wypowiedź Timothy Geithnera wsparła eurodolara, który z impetem przebił barierę 1,3740 (maksimum z marca) zbliżając się do poziomu 1,3800.
Sporządzili:
Piotr Sałata
