Klimat niewątpliwie poprawił się po wieczornym komunikacie amerykańskiego FED. Bank centralny utrzymał stopy procentowe na ultra-niskim poziomie (0,00—0,25 proc.), co akurat nie było dla nikogo zaskoczeniem. Termin zakończenia programu wykupu długoterminowych obligacji o wartości 300 mld USD przesunięto z września na październik, co w pierwszym momencie przyniosło mocne i gwałtowne umocnienie się dolara względem głównych walut. W kolejnych 30 minutach wzrost ten został niemal całkowicie wymazany, po tym jak inwestorzy uznali, iż tak naprawdę FED dał do zrozumienia, iż nie podąży drogą wybraną przez Bank Anglii i nie będzie planował kolejnych działań stymulujących. Przyznano też, iż w gospodarce widać pewne oznaki ożywienia, a sytuacja zaczyna się stabilizować. Udało się też nieco ograniczyć oczekiwania na podwyżkę stóp, która zdaniem uczestników rynku mogłaby mieć miejsce w I kwartale 2010 r. Tymczasem FED dał do zrozumienia, iż ewentualna poprawa sytuacji w gospodarce będzie odbywać się bez szczególnej presji inflacyjnej i tym samym nie widać potrzeby podnoszenia stóp procentowych przez dłuższy czas. To z kolei plus dla rynków akcji.Dzisiaj kluczowym wydarzeniem w kraju będzie publikacja danych o lipcowej inflacji CPI, która według prognoz mogła wynieść 3,4-3,5 proc. r/r. Zmiana względem czerwca może być więc kosmetyczna, co uzasadnia utrzymanie obecnego poziomu stóp procentowych, które w ujęciu nominalnym są zachętą dla zagranicznych inwestorów opierających się o strategię carry-trade. Na plus dla złotego trzeba też odnotować wczorajszą, trzykrotnie większą od prognoz nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących w czerwcu. Jednak nie będzie to głównym czynnikiem decydującym o notowaniach złotego, tylko dane z zagranicy.Te rano okazały się być wsparciem (nieoczekiwanie okazało się, iż PKB w Niemczech i Francji wzrósł w II kwartale o 0,3 proc. kw/kw), co przyczyniło się do zwyżki EUR/USD nawet w okolice 1,4270. Analogiczny wpływ może mieć publikacja danych o PKB dla całego Eurolandu, którą poznamy o godz. 11:00 (prognoza mówi o spadku o 0,5 proc. kw/kw i aż 5,1 proc. r/r). Niewykluczone, zatem, że notowania EUR/USD przetestują w południe okolice 1,43. Sytuacja może się natomiast gwałtownie odwrócić po południu. Już o 14:30 inwestorzy poznają dynamikę sprzedaży detalicznej w USA, która wg. szacunków wzrosła w lipcu o 0,1 proc. m/m i aż 0,7 proc. m/m bez uwzględnienia samochodów. Może się okazać, iż odczyt ten jest zbyt optymistyczny, co na powrót przyczyni się do pogorszenia globalnych nastrojów.

[b]EUR/PLN:[/b] Silny spadek sprowadził notowania euro w ciągu 24 godzin, aż o 10 groszy (z 4,21 do 4,11), ale nie zdołał wyraźnie pogorszyć sytuacji na wskaźnikach. Te nadal preferują scenariusz wzrostów. Może się więc okazać, że okolice 4,11 staną się na powrót wsparciem, a słabsze dane z USA podbiją notowania euro na koniec dnia powyżej 4,15. Teoretycznie powrót powyżej 4,20 w perspektywie tygodnia cały czas jest możliwy. Układ wykresu wyklucza scenariusz w którym dojść szybko schodzimy w rejon 4,00.

[b]USD/PLN:[/b] Spadek poniżej 2,90 zł pogorszył sytuację strony grającej na zwyżkę, chociaż sytuacja na dziennych wskaźnikach wciąż pozostaje dobra. W efekcie ewentualny powrót po południu powyżej 2,9250 zł, doprowadziłby do zanegowania rannych sygnałów. Kluczowe w tym względzie będzie zachowanie EUR/USD. W każdym razie układ wykresu na USD/PLN wyklucza na razie możliwość spadku w kilka dni w okolice 2,8250.

[b]EUR/USD:[/b] Strona popytowa na euro rośnie w siłę, chociaż pokonanie 1,43 wydaje się być dzisiaj poza jej zasięgiem. Dzienne wskaźniki nadal tkwią w układzie sugerującym spadki, a nie wzrosty. W efekcie dość prawdopodobny jest dzisiaj scenariusz zakładający powstanie świecy „odwróconego młota”, czyli spadku na wieczór poniżej 1,42.

Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ S.A.