Dzisiaj rano w górę do 10 miesięcznego maksimum poszedł japoński Nikkei, ale jednak już giełda w Szanghaju odnotowała kolejny, 3 proc. spadek. To przyczyniło się do nieznacznego umocnienia jena i przeceny australijskiego, czy nowozelandzkiego dolara. Gorszy sentyment może także przełożyć się na waluty europejskie, chociaż te są jeszcze wspierane przez wczorajsze zaskakująco dobre odczyty danych o PKB w Niemczech i Francji. W efekcie o godz. 9:20 euro jest warte 1,4255 USD, oscylując w dolnej granicy obserwowanej od wczorajszego popołudnia konsolidacji 1,4250-1,4300 USD. Wiele będzie jednak zależeć od publikacji kolejnych danych makroekonomiczne. Te o lipcowej inflacji w strefie euro (godz. 11:00), mogą być mniej istotne od informacji o inflacji CPI w USA (14:30) i kluczowych na dzisiaj informacji o dynamice produkcji przemysłowej w lipcu (15:15). Prognoza mówi tutaj o nieznacznym wzroście o 0,3 proc. m/m wobec 0,4 proc. m/m spadku w czerwcu. Ujemny odczyt w połączeniu z wczorajszym słabym odczytem dot. sprzedaży detalicznej, będzie dobrym pretekstem do weekendowej realizacji zysków.
W kraju rano (godz. 9:25) za euro płacono 4,1230 zł, dolar był wart 2,89 zł, a frank 2,6920 zł. Złoty był, zatem nieco mocniejszy, niż wczoraj po południu. Zawdzięczamy to lepszemu rozwojowi wypadków na Wall Street, a także lepszym danym o PKB z Europy. Dzisiaj rano w ten pozytywny trend wpisały się też Czechy – PKB w II kwartale nieoczekiwanie wzrósł o 0,3 proc. kw/kw, podczas kiedy spodziewano się jego spadku o 0,4 proc. kw/kw. W ujęciu rocznym było to jednak -4,9 proc. Spadki na chińskiej giełdzie pozostały na razie bez wpływu na kondycję złotego. Ta może się jednak popsuć po ewentualnych słabszych danych z USA po południu. Z kraju inwestorzy nie otrzymają dzisiaj żadnych wskazań.
[b]EUR/PLN:[/b] Wczoraj po południu euro wróciło wprawdzie we wskazywane okolice 4,15, jednak nie zdołało ich pokonać. Stąd też wieczorem wróciliśmy w rejon 4,12, wokół którego notowania utrzymały się przez całą noc. Na razie obowiązuje, zatem konsolidacja 4,10-4,15. Dzienne wskaźniki wciąż potwierdzają scenariusz wzrostów. Z kolei patrząc na wykres dzienny wciąż brakuje jednej fali wzrostowej, która w przeciągu tygodnia do dwóch, wyniosłaby notowania euro w okolice 4,22-4,24. Stąd też kolejny atak na 4,15 w najbliższym czasie, powinien już być udany.
[b]USD/PLN:[/b] Sytuacja jest podobna do EUR/PLN, dzienne wskaźniki cały czas wysyłają sygnały sugerujące zwyżkę. Tym samym spadki z ostatnich 2 dni trzeba traktować jako korektę we wzrostach. Silne wsparcie stanowią okolice 2,87, z kolei oporem jest 2,90. Aby scenariusz wzrostowy miał szanse realizacji, dzisiaj rynek powinien zamknąć się powyżej 2,9060, gdzie przebiegają średnie 7 i 15-sesyjna. Z kolei w perspektywie tygodnia, do dwóch są spore szanse na atak na 3 zł z nieznacznym naruszeniem tego poziomu (3,02). Oczywiście przy pomocy ze strony spadającego EUR/USD.
[b]EUR/USD:[/b] Wczorajszy wzrost w okolice 1,43 dobrze wpisał się w koncepcję zniesienia Fibonacciego (61,8 proc. wcześniejszych spadków znajduje się w okolicach 1,4310). To może potwierdzać tezę mówiącą o wyrysowaniu jeszcze jednej fali spadkowej w perspektywie najbliższego tygodnia. Jej celem byłby ponowny test strefy 1,4050-1,4100. Dzienne wskaźniki dają więcej szans na realizację właśnie tego scenariusza, niż wzrostów do 1,45. Opór na dzisiaj to wciąż 1,43, kluczowe wsparcie to z kolei 1,4250. Jego naruszenie otworzy drogę do spadku do 1,42 i niżej.