Niemniej impulsem do poważniejszego wzrostu, który wyniósł o poranku notowania EUR/USD w okolice 1,4455 było generalne ocieplenie nastrojów po publikacji danych o stopie bezrobocia w Australii. Jej nieoczekiwany spadek do 5,5 proc. w grudniu zwiększył do 75 proc. szanse na kolejną podwyżkę stóp procentowych przez RBA podczas posiedzenia zaplanowanego na 2 lutego. To zanegowało wcześniejsze obawy, iż dolar australijski może być słabszy za sprawą gorszej kondycji rynku surowców w kontekście spodziewanego zaostrzenia polityki monetarnej w Chinach. W efekcie inwestorzy gremialnie wrócili w stronę walut wysokooprocentowanych posiłkując się strategiami carry-trade (tracił dolar, ale i też japoński jen). I to tym można wytłumaczyć fakt, iż dzisiaj rano złoty zbliżył się w okolice 4,0330 za euro, które notowaliśmy 4 grudnia ub.r. Oczywiście w pewnym sensie „dobrym podkładem” był także dzisiejszy artykuł ministra Rostowskiego w Financial Times, w którym jako mąż stanu zaleca innym krajom podjęcie działań zmierzających do zakończenia programów stymulacyjnych i redukcji długu publicznego. Nie należy także zapominać o wczorajszym przetargu 2-letnich obligacji, gdzie popyt ponad 3-krotnie przewyższył podaż osiągając astronomiczną wartość ponad 20 mld zł.
Czy dzisiaj złoty jeszcze zyska? Odpowiedź na to pytanie tkwi w rynku EUR/USD, który na razie nie garnie się jednak do zbytnich wzrostów. Po ustanowieniu o poranku maksimum w rejonie 1,4555 wróciliśmy w okolice 1,4520. Wydaje się, że część inwestorów obawia się dzisiejszej konferencji prasowej J.C.Tricheta po zakończeniu posiedzenia ECB. Zwłaszcza, że może on nawiązać do problemów Grecji. Niejako w kontekście tego wczoraj benchmark pomiędzy greckimi, a niemieckimi 10-letnimi obligacjami powrócił do poziomów z końca grudnia (256 p.b.), m.in. po tym jak premier Grecji przyznał, iż jego kraj nie ma intencji opuszczenia strefy euro, ale i też nie zamierza ubiegać się o pomoc MFW (zdaniem obserwatorów pokazuje to, iż rząd próbuje grać dobrą minę do złej gry). Kluczowe będą dzisiaj także informacje z USA. To przede wszystkim sprzedaż detaliczna w grudniu (godz. 14:30), ale i też wyniki Intela, które będą publikowane po sesji. Obie te publikacje może charakteryzować duża niepewność.
EUR/PLN: Układ 4-godzinowy teoretycznie nie neguje możliwości dalszych spadków EUR/PLN, chociaż uwagę zwraca świeca w postaci młota, która w tym momencie powstaje. Na wykresie dziennym zbieżność minimów z poziomami z 4 grudnia daje pewien sygnał, iż wsparcie na 4,0330 może być istotne. Potencjalny mocny opór to rejon 4,06. Złamanie 4,0330 otworzy drogę do ruchu na psychologiczne 4,00.
USD/PLN: Po złamaniu przez dzienny MACD poziomu równowagi spadki są kontynuowane. Niemniej inne wskaźniki sugerują, iż pole do zniżek może być ograniczone. Na razie dolar nie poradził sobie ze złamaniem wsparcia na 2,77. Widać, iż nie stanie się to bez większego ruchu w górę na EUR/USD. Tym samym dzisiaj można spodziewać się próby wyjścia powyżej 2,80 (jeżeli EUR/USD pozostanie w miejscu). Taki scenariusz wspierałby układ widoczny na 4H.
EUR/USD: Po wyjściu górą z wcześniejszej konsolidacji 1,4250-1,4450, na dziennym wykresie dominują świece z knotami od góry – to nie jest sygnał siły rynku. Dobrze radzą sobie tylko dzienne wskaźniki, zwłaszcza MACD. Niestety w ujęciu 4H układ nie jest wzrostowy. To może sugerować, iż dzisiaj zostanie podjęta próba powrotu na 1,4475 i niżej (może do 1,4460). Opór to 1,4555.