Z kolei reakcja w notowaniach EURUSD sugeruje, że o większe odbicie na tej parze nie będzie łatwo. W tym tygodniu część uwagi rynku przyciągną publikacje danych z mniejszych gospodarek rozwiniętych.
Przypomnijmy, iż zatrudnienie w lutym w amerykańskiej gospodarce obniżyło się o 36 tys. etatów. Początkowo oczekiwano spadku zatrudnienia o 20 tys., lecz w miarę zbliżania się terminu publikacji rynek zaczął spekulować odnośnie tego, iż intensywna zima mogła negatywnie wpłynąć na rynek pracy. Konsensus przesunął się w dół, pojawiły się nawet prognozy (m.in. Goldmana) o spadku zatrudnienia na poziomie 100 tys. W tej sytuacji spadek „jedynie” o 36 tys. wywołał na rynku falę optymizmu i utwierdził większość rynków akcyjnych na drodze do styczniowych maksimów.
Dla amerykańskiego S&P500 jest to droga relatywnie krótka – już dziś rano notowania rosną do 1139 pkt. i do szczytów brakuje już niecałego procenta. Tym samym można powiedzieć, iż potwierdził się sygnał kupna, o którym pisaliśmy w połowie lutego. Jeśli na drodze nie staną dane makroekonomiczne, pokonanie styczniowych maksimów otwiera drogę do potencjalnie dużych wzrostów.
Po miesięcznej konsolidacji początek tygodnia na parze EURUSD zaczyna się od wzrostów. Teoretycznie nadal istnieje szansa na korektę wzrostową, zwłaszcza, że wsparcie w okolicach 1,3440 okazało się dotychczas bardzo silne. Z drugiej strony relatywnie dobre dane i silne wzrosty na rynkach akcji powinny skłonić kupujących do większej aktywności już w zeszłym tygodniu. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca – w pierwszej reakcji na dane z USA dolar wręcz umacniał się względem euro mimo, iż o zauważalnym wzroście oczekiwań na podwyżki stóp mówić nie można. To oznacza, że presja ze strony sprzedających na parze ciągle jest duża i ewentualne załamanie nastrojów na giełdach może rozpocząć kolejną falę wyprzedaży. Póki co notowania pary „uwięzione” są w delikatnej formacji trójkąta, która może ograniczyć zasięg porannej zwyżki. Sygnałem bardziej wyraźnej zmiany sytuacji byłby udany test oporu 1,3850.
Teoretycznie dobre nastroje mogą utrzymać się przynajmniej do czwartku, kiedy poznamy pierwsze istotne dane o znaczeniu globalnym. Będzie to pakiet publikacji z chińskiej gospodarki obejmujący dane o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej oraz cenach. Szczególnie istotne mogą okazać się dane o inflacji, której roczna dynamika w ostatnim czasie przyspiesza. Tempo wzrostu cen w Państwie Środka może zadecydować o ewentualnych dodatkowych krokach jeśli chodzi o zacieśnienie polityki monetarnej. Warto przypomnieć, iż podwyżki stopy rezerw obowiązkowych przyczyniły się do pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych pod koniec stycznia.