Pomagała poprawa nastrojów na rynkach akcji, jaką można było obserwować po publikacji marcowych danych o sprzedaży detalicznej w USA. O godzinie 16:14 kurs USD/PLN testował poziom 3,2177 zł, wobec 3,1985 zł w piątek na koniec dnia i wobec dziennego maksimum na 3,2329 zł. Kurs EUR/PLN wzrósł dziś natomiast do 4,1930 zł z 4,1842 w piątek. W ciągu dnia za euro trzeba było zapłacić już nawet 4,2045 zł.
Piątkowa wyprzedaż akcji na Wall Street, dzisiejsza ich przecena na azjatyckich parkietach, spadek kursu EUR/USD w okolice 1,30 oraz narastające obawy o przyszłość hiszpańskiej gospodarki (rentowność 10-letnich obligacji Hiszpanii na rynku wtórnym przekroczyła dziś psychologiczną barierę 6% i była najwyższa od listopada 2011 roku) sprowokowały silne osłabienie złotego już na samym początku notowań. Później jednak nastroje na rynkach finansowych zaczęły się systematycznie poprawiać, a wraz z nimi straty zaczął odrabiać złoty. Decydującym momentem była publikacja marcowych danych o sprzedaży detalicznej w USA. Wzrosła ona o 0,8% M/M, wyraźnie przekraczając rynkowe prognozy (0,3% M/M). Inwestorzy wzięli to za dobrą monetę pomimo, że równocześnie opublikowany indeks NY Empire State (w kwietniu spadł do 5,56 pkt. i miał najniższą wartość od 5 miesięcy), pokazał zupełnie inny obraz amerykańskiej gospodarki.
Nastroje na rynku walutowym, ale też i sytuacja techniczna na wykresach USD/PLN i EUR/PLN sugerują, że w dalszym ciągu jest duże ryzyko osłabienia złotego w kolejnych dniach. Utrzymujący się niepokój o perspektywy hiszpańskiej gospodarki dodatkowo to ryzyko zwiększa. Dlatego złoty, podobnie jak i inne waluty regionu oraz inne ryzykowne aktywa, szczególnie może być podatny na przecenę we wtorek i czwartek, gdy zaplanowane są aukcje hiszpańskiego długu.
To jak się we wtorek sprzedadzą hiszpańskie bony, a w czwartek obligacje, może mieć dużo większy wpływ na notowania złotego, niż licznie w tym tygodniu publikowane dane makroekonomiczne w Polski. W środę zostanie opublikowany raport o przeciętnym wynagrodzeniu i zatrudnieniu, dzień później dane o produkcji przemysłowej i cenach produkcji, natomiast w piątek inflacja bazowa i koniunktura gospodarcza. Nie oznacza to jednak, że można o tych publikacjach zapomnieć. Należy tylko mieć świadomość, że o losach złotego będą decydowały impulsy płynące ze świata, a wymienione publikacje będą jedynie moderować siłę z jaką te impulsy będą wpływać na kursy polskich par.
Marcin R. Kiepas