Nie ma wątpliwości, że koszt pozyskania finansowania będzie wyższy niż na styczniowej aukcji. Niewiadomą jest jednak kwestia, czy będzie również wyższy od rentowności notowanej na rynku wtórnym, a także jakie będzie popyt ze strony inwestorów. Od września 2011 roku, kiedy doszło do wyraźnej eskalacji kryzysu zadłużeniowego odbyło się pięć aukcji dziesięciolatek. W przypadku trzech z nich rentowność ukształtowała się na poziomie wyższym niż rentowność analogicznych papierów na rynku wtórnym na koniec poprzedniego dnia. Obecnie rentowność dziesięciolatek na rynku wtórnym znajduje się blisko niepokojącego poziomu 6 proc. Jego przekroczenie w reakcji na słaby wynik aukcji stałoby się najprawdopodobniej katalizatorem kolejnej fali wyprzedaży długu nie tylko Hiszpanii, ale także pozostałych państw borykających się z problemami fiskalnymi.
Tymczasem wyniki zdecydowanej większości aukcji długu Hiszpanii, które odbyły się w 2012 roku były uznawane za satysfakcjonujące. Należy jednak brać pod uwagę dwa istotne czynniki, które wpływają na taką ocenę. Po pierwsze warto wprowadzić niekonwencjonalny podział na instrumenty o zapadalności do i powyżej trzech lat. Z dotychczas wyemitowanego długu o wartości ponad 60 miliardów dwie trzecie to instrumenty z terminem wykupu do końca 2015 roku. To właśnie w przypadku tej grupy papierów najsilniejszy jest bezpośredni wpływ dwóch operacji LTRO przeprowadzonych przez ECB i celujących m.in. właśnie w zachęcenie instytucji finansowych do carry tradingu na papierach skarbowych Hiszpanii i Włoch.
Po drugie, dług o wartości 40 miliardów euro został uplasowany w styczniu i lutym, czyli w okresie, w którym spadały rentowności hiszpańskich obligacji i bonów. Tymczasem, od początku marca krzywa rentowności długu bardzo wyraźnie się podniosła - dochodowość benchmarkowych dziesięciolatek osiągnęła w poniedziałek nawet poziom 6 proc. Do historycznie najwyższych poziomów wzrosły stawki CDS. Z całą pewnością pozytywnym aspektem jest z kolei fakt, że Hiszpania dobrze wykorzystała sprzyjające okoliczności i w pierwszym kwartale zrealizowała już około 50 proc. potrzeb pożyczkowych na cały 2012 rok. Pozostawia to spore pole do manewru w strategii zarządzania długiem, którego pod koniec ubiegłego roku tak bardzo brakowało w przypadku Włoch.
Bartosz Sawicki