Cypr to już czwarte państwo strefy euro, w którym zostanie wdrożony kompleksowy program naprawczy, a piąte korzystające z pomocy, jeśli uwzględnimy refinansowanie hiszpańskiego sektora bankowego. Międzynarodowe władze ewidentnie liczą, że inwestorzy uznają, że Cypr jest wyjątkiem, odosobnionym przypadkiem. Podobnie jednak miało być ( i to kilkukrotnie!) z Grecją, Irlandią, czy też Portugalią.
Problemy sektora finansów publicznych, a także słabość systemu bankowego sprawiły, że cypryjski rząd stanął przed koniecznością ubiegania się o międzynarodową pomoc. Negocjacje ciągnęły się od wielu miesięcy i miały drugorzędne znaczenie - dopiero ich burzliwy finał znalazł się w centrum uwagi i zdestabilizował rynki finansowe. Doprowadził także do zamknięcia banków na wyspie na wciąż nieokreślony czas, zawieszenia notowań na tamtejszej giełdzie i realnej możliwości wprowadzenia bezprecedensowych w strefie euro i drastycznych administracyjnych ograniczeń w przepływie kapitału, które zahamować jego nieuchronny gwałtowny odpływ. Aby zrozumieć, dlaczego rynkowa reakcja była tak silna należy cofnąć się w czasie o tydzień i przywołać proponowany wtedy kształt rozwiązań.
Modyfikacje w programie pomocowym
Ich centralnym elementem miała być jednorazowa opłata nałożona na wszystkich deponentów cypryjskich banków. Miała ona wynieść odpowiednio 6,75 i 9,9 proc. wartości depozytów poniżej i powyżej 100 tys. euro. Taki krok miał zapewnić niemal 6 mld euro przy potrzebach pożyczkowych wynoszących około 16 mld euro. Pierwszą reakcją był run bankowy na wyspie, wyprzedaże długu państw peryferyjnych strefy euro, przeceny papierów instytucji finansowych oraz silna deprecjacja wspólnej waluty. Pod ich wpływem projekt zyskał zerowe poparcie w parlamencie i w rezultacie założenia programu pomocowego zostały (na pierwszy rzut oka) istotnie zmodyfikowane.
Osiągnięte porozumienie zakłada wsparcie Cypru kwotą 10 mld euro oraz likwidację drugiego co do wielkości banku na wyspie – Laiki. Aktywa tego banku zostaną podzielona na „dobre" i „złe", „dobra część banku zostanie przeniesiona do Banku Cypru – największego banku w kraju. Depozyty poniżej 100 tys. euro zostaną nietknięte, natomiast na depozyty powyżej tej kwoty zostanie nałożona planowana wcześniej opłata (jej wysokość nie jest jeszcze znana). Straty poniosą również obligatariusze wspomnianych banków. Porozumienie zostało ratyfikowane przez Eurogrupę i nie wymaga głosowania w cypryjskim parlamencie. Choć rynki zareagowały z wyraźnym optymizmem, to jednak zmuszenie części deponentów do poniesienia strat niesie za sobą niebezpieczny precedens. Ryzyko dynamicznego odpływu kapitału z greckich, czy hiszpańskich banków w sytuacji ewentualnej renegocjacji warunków pomocy znacznie wzrosło. Mimo oczywistych pozytów porozumienia (omija mniejszych deponentów, gwarantuje utrzymanie dostępu banków do płynności z ECB), warto z pewnością wypunktować niepokojące tendencje, które naszym zdaniem niebawem wyjdą na pierwszy plan i ostudzą entuzjazm inwestorów.
Władze nie uczą się na błędach
Po pierwsze, na przestrzeni kryzysu zadłużeniowego jedno się nie zmienia - porozumienie między międzynarodowymi ośrodkami decyzyjnymi a władzami poszczególnych państw osiągane jest w ostatniej możliwej chwili. Po drugie, charakterystyczny i znamienny jest enigmatyczny i ogólnikowy kształt porozumień. Szczegóły zarysowane są mgliście, a historia kryzysu zadłużeniowego uczy, że to w właśnie nich tkwi diabeł.