. W szczególności jeśli weźmie się pod uwagę, że „przepuszczenie" kursu na niższy pułap oznacza diametralną zmianę obrazu rynku złotego na powrót dominującej w I kwartale konsolidacji 4,09-4,20. Dodatkowo nasilająca się ujemna korelacja między złotym a rentownościami polskich obligacji sugeruje, że na kontynuację aprecjacji polskiej waluty przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Analizując rynek długu widać, że po trzydniowej serii spadkowej oprocentowania długu, która przyniosła spadek rentowności 10-latek do 3,76% (najniżej od 17 czerwca), dalej nastąpiła realizacja zysków i papiery znów są kwotowane powyżej 4%. Wprawdzie nie jest regułą, iż złoty zyskuje tylko w przypadku spadku rentowności, jednak przełamanie kluczowego poziomu, jakim jest 4,20 zł za euro, może być trudne bez dodatkowego wsparcia ze strony innych czynników.
Tymczasem polskie obligacje śledzą zmiany na rynkach bazowych, a w przypadku amerykańskich papierów 10-letnich obserwowany jest wzrost rentowności (do 2,61% z 2,48% na początku tygodnia) w reakcji na lepsze dane z gospodarki USA. Pięcioletni szczyt w sprzedaży nowych domów (497 tys., prog. 484 tys., poprz. 459 tys.) był miłym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że poniedziałkowy raport z rynku wtórnego rozczarował. Widać, że nawet pomimo skoku oprocentowania kredytu hipotecznego (powiązanego z rentownościami obligacji) popyt na nowe nieruchomości nie słabnie, będąc kluczowym wsparciem dla wzrostu gospodarczego w 2013 r. Przyspieszenie ekspansji sektora przemysłowego w lipcu do najwyższego poziomu od marca (PMI: 53,2, prog. 52,5, poprz. 51,9) potwierdza wcześniejsze wskazania indeksów regionalnych (NY Empire State, Philly Fed), wskazując na mocny start trzeciego kwartału. Martwić może jedynie niskie tempo wzrostu zatrudnienia sugerujące, że firmy wciąż niezbyt chętnie podchodzą do powiększania kadry na rzecz cięcia kosztów. I choć dane jednoznacznie nie przemawiają, że gospodarka jest na tyle silna, aby Fed mógł pospieszyć się z ograniczaniem programu skupu aktywów (QE3), tak nie dają też argumentów przeciw, a to na wakacyjnym rynku wystarczy, aby przynieść odbicie. Co jednak mocniej dało się zauważyć na rynku długu USA, tak już mniej wyraźne było w relacji dolara do euro. Unijna waluta zyskiwała w środę (szczyt 1,3255 EUR/USD) po zaskakująco dobrych danych o aktywności w sektorze prywatnym w strefie euro. Po raz pierwszy od 18 miesięcy indeks PMI Composite (skumulowany wskaźnik dla przemysłu i usług) wzrósł powyżej poziomu 50, sugerując, że w III kwartale europejska gospodarka może wyciągnąć się z recesji. Należy jednak pamiętać, że od strony rynku walutowego na ten moment tematem nr 1 jest porównanie perspektyw polityki pieniężnej, co przy gołębio nastawionym EBC ogranicza aprecjację euro.
Czwartkowy zestaw publikacji może istotnie zaważyć na sytuacji rynkowej. Silny odczyt indeksu Ifo z Niemiec (10:00) powinien podziałać na euro w podobny sposób, jak wczorajsze wyniki indeksów PMI, choć na koniec dnia wzrosty eurodolara mogą być trudne do utrzymania, jeśli dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku oraz liczbie nowych wniosków o zasiłek z USA (14:30) także okażą się lepsze od prognoz. Dziś ważny dzień dla funta, który wyczekuje wstępnych szacunków PKB Wielkiej Brytanii za II kwartał (10:30). Po serii dobrych danych miesięcznych narosły oczekiwania na dobry wynik, więc najmniejsze rozczarowanie będzie wyraźnie zaznaczone w notowaniach brytyjskiej waluty.
EUR/PLN: Jeśli popyt na polskim rynku długu nie da wyraźnie o sobie znać, złotemu będzie trudno powtórzyć atak na 4,20 za euro. Uważamy, że EUR/PLN może dziś poruszać się w przedziale 4,21-4,25.
EUR/USD: Eurodolar w czwartek będzie podległy pod dane makro. Silny odczyt indeksu Ifo będzie wspierał forsowanie wczorajszych szczytów (1,3255), jednak po południu to dane o zamówieniach i wnioskach o zasiłek z USA mogą przemawiać za umocnieniem dolara w stronę 1,3150.