O godz. 16:00 poznaliśmy kluczowy odczyt ISM dla usług, który nieoczekiwanie skoczył w październiku aż do 59,1 pkt. z 56,9 pkt. we wrześniu (oczekiwano nieznacznego spadku do 56,9 pkt.). Co ważniejsze w górę poszły wszystkie jego składowe – w tym subindeks zatrudnienia (do 59,2 pkt.). To zmniejsza ryzyko gorszych danych Departamentu Pracy, które poznamy w piątek. Amerykańska waluta najbardziej zyskuje dzisiaj do NZD ( o powodach tego ruchu dzisiaj już pisaliśmy), ale i też korony norweskiej (niezależnie od wczorajszego wzrostu cen ropy rynek nieco obawia się jutrzejszego komunikatu Norges Banku – ryzyko, że wskaże on większe prawdopodobieństwo cięcia stóp w grudniu), korony szwedzkiej (ostatnie wypowiedzi członków Riksbanku wskazywały, że nie będą oni skłonni tolerować mocniejszej korony), a także euro. Przy czym w ostatnim wypadku o ile większość wskazuje na wczorajsze słowa Mario Draghiego, o tyle my zwracamy uwagę, że nie wniosły one nic nowego do oczekiwań związanych z ewentualnymi posunięciami 3 grudnia. Niemniej motywem do spadków może być coraz powszechniejsze wykorzystywanie euro jako waluty finansującej operacje carry-trade, a ostatnie informacje z giełd nie były złe (dzisiaj mieliśmy spore zwyżki w Chinach po publikacji informacji o możliwym połączeniu rynków w HongKongu i Shenzen). Technicznie na EUR/USD po złamaniu dołka z 28 października przy 1,0896 spadki przyspieszyły. Oznaczenia Elliota sugerują, że jesteśmy w fali 5 struktury spadkowej od połowy października. Może ona doprowadzić do testowania okolic 1,0808 (minimum z 20 lipca). Z kolei w okolicach 1,0835 wypada 161,8 proc. wydłużenia fali b (odbicia z okresu wrzesień – październik b.r.).
Wykres dzienny EUR/USD
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ