Po wielu miesiącach niepewności, serii gorszych danych oraz po sierpniowo-wrześniowym załamaniu na światowych giełdach, Rezerwa Federalna w końcu zdaje się zmierzać (i to w bardzo szybkim tempie) w kierunku podwyżki stóp procentowych.
Wzrost zatrudnienia o 271 tysięcy, spadek stopy bezrobocia do poziomu 5,0% oraz znaczący wzrost płac – dokładnie takie dane opublikowane zostały w trakcie piątkowego popołudnia. Członkowie FOMC już w lecie zasygnalizowali, iż potrzebna jest tylko niewielka poprawa na rynku pracy, by osiągnąć cele wyznaczone przez Komitet ds. Operacji Otwartego Rynku. Oczywistym jest, iż raport z końcówki zeszłego tygodnia zdecydowanie wpisuje się w definicję „niewielkiej poprawy" co oznacza, iż podwyżka stóp przez FED w tym roku jest niemalże przesądzona. Co więcej, szansę na rozpoczęcie zacieśniania polityki monetarnej przez amerykański bank centralny zaczyna dostrzegać także rynek finansowy, który jak do tej pory był największym gołębiem jeśli chodzi o kwestię podwyżki stóp przez FED. Rynek kontraktów terminowych wycenia prawdopodobieństwo grudniowego ruchu ze strony FOMC na 70%, czyli na najwyższym poziomie od wielu, wielu lat. W związku z tym nie powinno dziwić ostatnie umocnienie amerykańskiej waluty i jeśli nie wydarzy się żadna katastrofa, to tylko kwestią czasu jest złamanie przez dolara bariery 4 złotych.
Dolar nowozelandzki jest gwiazdą pierwszych godzin handlu w nowym tygodniu, zyskując do amerykańskiego odpowiednika ponad 0,4%. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż w piątek poznaliśmy wspomniane już genialne dane z rynku pracy w USA. Paradoksalnie dane te wspierają także waluty z Antypodów, gdyż po publikacji piątkowych figur dość mocno spadły szansę na dalsze luzowanie ze strony banków centralnych w Australii i Nowej Zelandii. Obecnie szansa na cięcie stóp ze strony RBA wynosi 20% dla grudnia oraz 41 % dla lutego, podczas gdy na początku piątkowej sesji wartości te wynosiły odpowiednio: 26% oraz 55%. Z kolei prawdopodobieństwo obniżki stóp przez RBNZ na grudniowym posiedzeniu wynosi w tym momencie 39%, a przed weekendem szansę na cięcie stóp oceniano na 54%. Nie ma co się jednak dziwić, gdyż takie dane zwiększają szansę na podwyżkę stóp przez FED, co powinno prowadzić do umocnienia dolara, a co za tym idzie osłabić AUD oraz NZD, dokonując przy tym łagodzenia warunków finansowych we wspomnianych krajach bez pomocy zmian stóp procentowych.
Początek nowego tygodnia przynosi także lekkie odreagowanie polskiego złotego, któremu pomaga raport opublikowany przez Narodowy Bank Polski. O ile ścięte zostały prognozy wzrostu gospodarczego oraz inflacji, o tyle NBP podkreślił, iż nasza waluta jest niedowartościowana. Niemniej jednak podkreślona także, iż ewentualne rozszerzenie programu QE wpłynie także na złotego, który powinien zyskać do europejskiej waluty, jednak stracić do i tak szalejącego już dolara. O godzinie 9:18 za euro płacono 4,2625zł, a za dolara 3,9578zł.
Jakub Stasik