Mimo wzrostu obaw o stabilność finansów Hiszpanii, po tym gdy w niedzielnych wyborach parlamentarnych wygrała centroprawicowa partia rządząca (nie zdołała uzyskać większości), nastroje najpierw w Azji, a potem w Europie były w poniedziałek ostatecznie i tak lepsze niż w piątek. Niemniej ruch, który dokonał się na złotym, był jak na skalę poprawy nastrojów globalnych zaskakująco mocny. Dla porównania węgierski forint po otwarciu poniedziałkowej sesji także szybko się umocnił wobec euro, ale równie szybko „zawrócił", i ostatecznie zakończył notowania w okolicach otwarcia. Tymczasem kurs EUR/PLN zszedł w trakcie sesji poniżej 4,24. Inwestorzy, jak się wydaje, przed świętami odłożyli na bok obawy o finanse publiczne Polski, a dodatkowo wypowiedzi potencjalnych kandydatów do RPP były jastrzębie w ostatnim czasie, co zmniejszyło obawy o szybkie i istotne cięcie stóp procentowych. Ponadto w poniedziałek traciły na wartości obligacje krajów z południa strefy euro (hiszpańskie w szczególności, ale także włoskie i portugalskie) i w tej sytuacji polskie aktywa ponownie stały się dla inwestorów atrakcyjne. Rentowności polskich SPW spadały w poniedziałek wzdłuż całej krzywej o 2–6 pkt baz. (w porównaniu ze spadkiem rentowności niemieckich Bundów o niecały 1 pkt baz.), podczas gdy w Hiszpanii rosły o 2–11 pkt baz., a tuż po otwarciu sesji w Europie nawet o 3–18 pkt baz.