Pretekstem były słabsze dane makro, zwłaszcza te publikowane w środę 23 grudnia (ostateczny odczyt PKB za III kwartał był nieco niższy od oczekiwanego i wyniósł 0,4 proc. k/k i 2,1 proc. r/r). Na to wszystko nakłada się też kwestia przekazu kierowanego przez Bank Anglii (nie będziemy się spieszyć z podwyżkami), a także ryzyko związane z potencjalnym Brexitem, czyli wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Związane z tym referendum powinno odbyć się w ciągu najbliższego 1,5 roku. Rynek obawia się też słabych danych makroekonomicznych w najbliższych tygodniach ze względu na katastrofalną powódź, jaka dotknęła kraj w ostatnich dniach.

Na przestrzeni ostatniego tygodnia funt jest najsłabszy względem walut skandynawskich i Antypodów. Zerknijmy na wykres GBP/NZD. Nic nie wskazuje na to, aby trend spadkowy miał się odwrócić. Mocne wsparcie wypada dopiero przy 2,1050, gdzie mamy dawny szczyt z września 2014 r.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ