Ale potrzeba więcej niż jednego dnia poprawy, więc wiele będzie zależeć od przebiegu dzisiejszego handlu.
Tym razem może się jednak udać, gdyż poza humorami rynkowego sentymentu dostaliśmy wspierający apetyt na ryzyko sygnał z banku centralnego. ECB zasygnalizował, że stopy procentowe na dłużej pozostaną na obecnym poziomie lub niżej, a na kolejnym posiedzeniu w marcu bank prawdopodobnie rozważy zmiany w polityce monetarnej. Rynek już zdołał to odebrać jako cięcie stopy depozytowej o kolejne 10 pb. EUR/USD jest mniej przekonany do spadków, gdyż inwestorzy boją się zostać „oszukani" tak, jak to miało miejsce przed grudniową decyzją banku. Mimo to gołębie stanowisko ECB ma jedną zasadnicza zaletę: pozwala otrząsnąć się rynkom z samonakręcającej się depresji. Perspektywa dalszego luzowania ECB fundamentalnie nie zmienia nic w skali całych rynków globalnych i tylko podkreśla konsekwencje drastycznego spadku cen ropy naftowej (-35 proc. od grudniowego posiedzenia ECB). Jednak działa aspekt psychologiczny w postaci: „My, banki centralne, nie panikujemy, zatem Wy, inwestorzy, również nie powinniście".
Naturalnie potrzeba więcej niż jednego „optymistycznego" dnia na rynkach, ale skok japońskiego indeksu Nikkei225 o prawie 6 proc. daje dobre podstawy do utrzymania dobrych nastrojów. Zachowanie rynku akcji i cen ropy naftowej w dalszym ciągu będzie nadawać kurs. W odróżnieniu do zeszłego piątku nie mamy na przeszkodzie długiego weekendu w USA (który skłaniał do zamykania pozycji) i mniejsze są obawy o sytuację w Chinach. Na rynku walutowym widać powrót popytu w stronę walut surowcowych. Słabe są EUR i JPY, czując presję jako „bezpieczne przystanie", ale także ze strony nastawienia banków centralnych (rosną spekulacje odnośnie ruchu Banku Japonii za tydzień). AUD/JPY i CAD/JPY mogą być liderami wzrostów w najbliższych dniach, jeśli dobry sentyment się podtrzyma, a osobiście widzę na to zwiększone szanse. W ciągu dnia sygnałów potwierdzenia szukać należy na USD/JPY i zamknięciu tygodnia ponad 118,30. W przypadku EUR/USD wczorajsza konferencja prezesa ECB Draghiego ugruntowała sufit dla wahań na 1,10 i teraz podaż czeka na zamknięcie poniżej 1,0810. Z drugiej strony do marcowego posiedzenia ECB sporo czasu i wszystko może się zdarzyć, więc należy być ostrożnym z oczekiwaniami na szybkie zejście niżej niż 1,07.
Dziś w kalendarzu wstępne indeksy PMI dla przemysłu w strefie euro mogą zanotować lekkie cofnięcie, choć prognozowane odczyty dalej wskazują na stepujące ożywienie. Sprzedaż detaliczna z Wielkiej Brytanii za grudzień ma wypaść słabo (-0,3 proc. m/m), gdyż inne raporty wskazywały na nasilenie przedświątecznych zakupów jeszcze w listopadzie. Mimo to widzimy wartość w krótkich pozycjach w EUR/GBP w dłuższym horyzoncie. W USA indeks PMI dla przemysłu raczej pokaże słabość sektora, na co w ostatnim czasie wskazywały regionalne wskaźniki. Sprzedaż domów na rynku wtórnym powinna za to wypaść dobrze dzięki wyjątkowo ciepłej pogodzie w grudniu ubiegłego roku.
Złoty wyraźnie korzysta na ociepleniu nastrojów na rynkach zewnętrznych, ale dziś rano dodatkowo znajduje wsparcie w komentarzach z NBP. Członek RPP Osiatyński zasugerował, że Polska może potrzebować podwyżki stóp procentowych, żeby zrównoważyć ryzyka po stronie fiskalnej. Dodał, że potencjalna zmiana stanowiska został przedyskutowana wśród obecnych członków Rady. Ważniejsze jednak będzie nastawienie nowych członków, więc z rezerwą podchodzimy do komentarzy Osiatyńskiego. EUR/PLN 4,43 będzie dziś testem dla popytu na złotego.