Ze względu na wzrosty EURUSD, giełdy w USA radziły sobie zdecydowanie lepiej niż te europejskie. Trudno wskazać w przekonujący sposób kierunek na najbliższe sesje, warto zwrócić więc uwagę na okolice 1950 punktów na S&P500, których pokonanie byłoby sygnałem sporej siły rynku. Należy zauważyć, że zdecydowanie lepiej radziły sobie parkiety w Madrycie oraz Mediolanie niż niemiecki Dax, co wskazuje, że powód całego rynkowego zamieszania w ostatnich dniach, czyli zakładanie przez inwestorów, że podwyżki stóp procentowych w USA zostaną odłożone w czasie, być może nawet do 2017 roku, wspiera apetyt na ryzykowne aktywa. Co ciekawe dolar jest przy tym także słaby wobec walut tradycyjnie negatywnie skorelowanych z apetytem na ryzyko, takich jak chociażby jen, gdzie pomimo niedawnej zaskakującej decyzji Banku Japonii o wprowadzeniu ujemnych stóp depozytowych kurs USDJPY znalazł się już poniżej poziomów z przed posiedzenia, co można uznać za ciekawą okazję inwestycyjną.
Warto także wsłuchać się obecnie w wypowiedzi członków FOMC, którzy komentowali dotychczas słabość globalnej gospodarki, problemy rynków wschodzących i niskie ceny ropy w dość podobny sposób, wskazując na pogorszenie się warunków finansowania w gospodarce, które powoduje, że należy przyglądać się danym i mieć ostrożne podejście do podwyżek stóp. W innym tonie wypowiedziała się wczoraj Loretta Mester, która uważa, że rynkowa zmienność oraz presja deflacyjna wynikająca ze spadków cen surowców nie powinny powstrzymać Fed przed podwyżkami stóp procentowych. Stwierdziła także, że rynek nadal powinien liczyć się z powolnym podnoszeniem stóp procentowych w USA. Według jej prognoz gospodarka USA powinna rozwijać się nadal w tempie wskazującym na powolny cykl zacieśniania polityki monetarnej, aż do osiągnięcia poziomów postrzeganych przez Fed za normalne. Zwróciła także uwagę na siłę rynku pracy i wzrost realnych dochodów Amerykanów, co w jej opinii świadczy o zdrowych fundamentach gospodarki. Co prawda ten dość jastrzębi głos pojawił się już po zamknięciu sesji w USA i nie zmienił w większym stopniu podejścia inwestorów do dolara, wiele może jednak wydarzyć się jeszcze w tej kwestii po dzisiejszych danych z rynku pracy w USA.
Wczorajsze kalendarium makroekonomiczne było praktycznie puste, stąd nie powinniśmy przywiązywać zbyt dużej wagi do kierunku, który obrał rynek. Dziś będzie jednak zupełnie inaczej, gdyż poznamy kluczowe odczyty z rynku pracy w USA. Wydaje się, że po dwóch bardzo silnych raportach z rynku pracy, kiedy średnia z 3 miesięcy znajduje się na poziomie 284 tys. nowych miejsc pracy, pewne spowolnienie powinno zostać odebrane przez inwestorów bez większego zaniepokojenia. Warto jednak pamiętać, że łagodna zima, która powodowała większe zatrudnienie w ostatnich miesiącach powinna się odbić dopiero w danych za luty lub marzec, dlatego też odczyty poniżej 200 tys. można będzie uznać za pewne rozczarowanie, wpisujące się w ostatnie rynkowe tendencje. Z kolei wyższy odczyt powinien skłócić inwestorów do zmiany zapatrywania na dolara, co powinno pozwolić na szybki powrót EURUSD w stronę 1.10 w kolejnych dniach. Wiele będzie oczywiście zależało od tego, jak zaprezentuje się wzrost średniej płacy godzinowej oraz stopa bezrobocia, co także będzie wpływało na rynkową reakcję.
Kamil Maliszewski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A