O ile miesięcy? Tego nie wiadomo. Podczas konferencji prasowej Mario Draghi przyznał, że nie dyskutowano dzisiaj na ten temat, a wiele będzie zależeć od kontekstu makroekonomicznego, czyli wspomnianych projekcji. Teoretycznie jest to, zatem dobra informacja dla euro. Gdyby nie to, że szef ECB chwilę później dodał, że nie omawiano też tematu ograniczenia programu, co było nawiązaniem do spekulacji jakie pojawiły się na ten temat w ostatnich tygodniach. Draghi do tego później powracał, określając tą plotkę jako zupełny przypadek. Dał też do zrozumienia, że obecne działania ECB są coraz bardziej efektywne.
Wnioski? Szefowi ECB zależy na tym, aby spekulacje nt. możliwych cięć w skali programu QE, które prędzej czy później będą musiały nastąpić (naszym zdaniem realnym terminem na poważną dyskusję na ten temat może być marzec, kiedy prezentowane będą nowe projekcje makro), nie zaczęły żyć własnym życiem. Dlaczego? Bo im dłużej euro jest słabe tym lepiej – wspiera ono konkurencyjność gospodarki, ale i też w pewnym sensie przyspiesza czas potrzebny do dojścia inflacji w stronę celu. Z dzisiejszego komunikatu wynika, zatem to, że miesiącem pierwszego rozstrzygnięcia będzie grudzień – wtedy dowiemy się o jaki okres został wydłużony program QE, a także czy zdecydowano się na techniczne zmiany w jego funkcjonowaniu. Teoretycznie nie można wykluczyć, że Draghi zapowie wtedy rozwiązania zbliżone do tych na które zdecydował się kilka tygodni temu Bank Japonii (kontrola krzywej rentowności).
Układ techniczny na EUR/USD pozostaje spadkowy. Korekta wzrostowa była krótka, a rynek szybko wybił nowe dno poniżej porannych 1,0951. Teraz kluczowe wsparcie to okolice 1,0907 ustanowione 24 czerwca rano, czyli w momencie publikacji wyników brytyjskiego referendum. Nie można jednak wykluczyć, że w przyszłym tygodniu zejdziemy niżej – negatywny wpływ na euro mogą mieć obawy związane z publikacją kwartalnych wyników Deutsche Bank w czwartek 27 października.
Wykres dzienny EUR/USD
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ