Uznawany jest on za główny czynnik sprawczy wcześniejszy zwyżek oraz najważniejszy determinant przyszłych zmian cen ryzykownych aktywów. Takie założenie wydaje się być błędnym, co zresztą stało się typową charakterystyką wobec wszelkich politycznych wydarzeń. Co interesujące, wielu inwestorów tak sceptycznie podchodzących do Trumpa przed wyborami, po nich zmieniło zdanie niemalże o 180 stopni i w konsekwencji wiązało z nową administracją niemałe nadzieje. Teraz te nadzieje wydają się topnieć, a wraz z nimi narastać ma niebezpieczeństwo większej korekty na parkietach. Ten tok rozumowania wydaje się błędny, a główną tego przyczyną jest mylenie cyklicznych trendów z tymi sekularnymi, czyli bardzo długoterminowymi.
Otóż cykliczne trendy gospodarcze, które pozostają najważniejsze dla inwestorów z czysto fundamentalnego punktu widzenia, rozpoczęły się jeszcze przed wyborami prezydenckimi w USA. Mowa tutaj o cyklicznym ożywieniu oraz pojawieniu się presji inflacyjnej. Te dwa czynniki pozwolił przejść inwestorom z paradygmatu deflacyjnego do inflacyjnego, który okazał się szczególnie korzystny dla rynków wschodzących, w tym GPW. Po wyborach w USA połączenie tych trendów z zapowiedziami Trumpa hucznie nazwano „reflacją".
Błędem jest jednak jej łączenie z nowym prezydentem USA, gdyż ten jeszcze niczym realnym nie przyłożył się do pobudzenia koniunktury bądź inflacji. Ponadto nie wiemy, czy w ogóle się znacząco przyłoży, gdyż na razie przed jego wielkimi zapowiedziami wydają się jedynie piętrzyć przeszkody. Wpływ Trumpa był więc wyraźny na zupełnie odmiennym froncie i wiązać go należy z trendami sekularnymi. Mowa m.in. o pobudzeniu „zwierzęcych instynktów" businessu i po części też inwestorów. Te z kolei mogły rodzić nadzieję na wyrwanie się gospodarki USA oraz później całego świata z długoterminowej stagnacji, którą obserwujemy od kryzysu finansowego z 2008 r. Trump nie wpływał na obserwowane cykliczne trendy w gospodarce, ale bardziej oddziaływał na długookresowe założenia co do możliwej zmiany nastrojów przedsiębiorców i przez to na wysokość potencjalnego wzrostu gospodarczego.
Teraz wydaje się, że Trump poniesie porażkę w zakończeniu sekularnej stagnacji, ale nie oznacza to, że wywrze negatywny wpływ na cykliczne ożywienie gospodarcze. Ono może dalej postępować, a wraz z nim hossa.