Tak jednak nie jest. Katalog czynników ryzyka wciąż pozostaje obszerny, a skala niepewności szeroka. I dlatego trudno te spore poniedziałkowe zwyżki na giełdach tłumaczyć dobrymi odczytami październikowych indeksów PMI, gdy jednocześnie zewsząd płyną informacje o nowych pandemicznych obostrzeniach w Europie i problemach służby zdrowia na horyzoncie. Gdy analitycy zaczynają coraz mocniej ciąć prognozy wzrostu gospodarczego na IV kwartał br., jednocześnie korygując też prognozy na przyszły rok. Dlatego bardziej zasadne jest twierdzenie, że to było po prostu zwykłe techniczne odreagowanie wcześniejszych mocnych spadków, a indeksy PMI były tylko zwykłym pretekstem.

I jedyne, co nie wywoływało dysonansu, to skala poniedziałkowego odbicia na giełdach. Te spore zmiany idealnie wpisywały się w ten niezwykle gorący pierwszy tydzień listopada na giełdach. Tydzień z taką liczbą potencjalnych impulsów, że można by nimi obdzielić cały miesiąc. Indeksy PMI były jednymi z nich. Tymi mniej istotnymi. Podobnie jak publikowane w kolejnych dniach dane z amerykańskiego rynku pracy (bezrobocie, zatrudnienie w sektorze pozarolniczym, raport ADP) czy wciąż trwający w USA i Europie sezon publikacji wyników finansowych za III kwartał.

Dużo więcej emocji niż wyniki i dane makro powinny przynieść banki centralne. Szczególnie dwa. Amerykańska Rezerwa Federalna i Bank Anglii. Obie decyzje zostaną ogłoszone w czwartek. Obie instytucje będą musiały się postarać o mocno gołębi komunikat, bo inaczej wystraszą rynki.

Cały czas na topie będzie pandemia. Powoli uwaga będzie przesuwała się z Europy ku USA, które z pewnym opóźnieniem podążają europejską ścieżką i już za chwilę będą się borykały z takimi sami problemami jak teraz Stary Kontynent.

Pierwszoplanową rolę odegrają jednak wtorkowe wybory prezydenckie w USA. Z punktu widzenia giełd najgorszym scenariuszem będzie niewielka przewaga jednego z kandydatów i kwestionowanie przez drugiego wyników wyborów. To będzie oznaczało ponowne przeliczanie głosów, spory sądowe itd. Będzie to więc niosło dodatkowe ryzyko. Ponadto dobrze przyjęte zostanie przejęcie Senatu przez demokratów. I to nawet, gdyby szło to w parze z wygraną Trumpa. Aczkolwiek w zestawieniu z wyraźną wygraną Bidena byłby to najbardziej korzystny scenariusz dla giełd. ¶