Do końca stycznia zostały jeszcze trzy sesje i w tym czasie prawie wszystko może się jeszcze zdarzyć, ale gdyby się jednak nie zdarzyło, to styczeń 2022 okaże się na Nasdaq Composite najgorszym styczniem w całej jego 51-letniej historii (obecnie -12,21 proc.). To być może nic nie znaczy, ale dla posiadaczy akcji niepokojące powinno być to, że poprzednio tego typu rekord tego indeksu ustanowiony został w styczniu 2008 i poprzedził późniejsze dalsze globalne załamanie cen akcji wywołane paniką, która zapanowała, gdy we wrześniu 2008 zbankrutował bank inwestycyjny Lehman Brothers. Do tej pory analogii dla 2022 r. można było się próbować dopatrywać w 2011 r. z racji podobieństwa wynikającego z dwuletniej odległości obu lat od dołka bessy na rynku akcji związanej z gospodarczą recesją (marzec 2009 i marzec 2020). W 2011 r. amerykański rynek akcji zaliczył mniej więcej 20-proc. korektę. Szukając kompromisu pomiędzy tymi dwiema analogiami (2022=2011 i 2022=2008), można zauważyć, że w obu przypadkach optymalna była sprzedaż akcji w maju („Sell in May, go away on holiday".
Patrząc na wykres Nasdaq Composite elliottowskim okiem można próbować dopatrzyć się w formującej się od końca grudnia silnej fali spadkowej niedokończonego pięciofalowego impulsu, w którym brakuje jeszcze ostatniej fali spadkowej. Gdyby taka powstała, to można by później liczyć na silniejsze odreagowanie do poziomu oporu, który się ostatnio utworzył w strefie 14100–14200 pkt.
W 2008 roku podpowiadanym przez zachowanie Nasdaq ropa naftowa drożała do lipca pomimo słabości widocznej na rynku akcji. Zresztą podobnie było w 2000 roku, kiedy hossa na ropie zakończyła się prawie pół roku po hossie na akcjach (wrzesień 2000 vs. marzec 2000). Obecnie cena ropy znów ustanawia siedmioletnie maksima, wykonując ruch, który wygląda na piątą ostatnią falę rozpoczętego w kwietniu 2020 impulsu wzrostowego. Być może jednym z celów obecnych ruchów Rosji na granicy z Ukrainą jest podtrzymywanie na rynkach nerwowości mającej wpłynąć na – korzystny dla tego pierwszego kraju – wzrost cen surowców energetycznych.
Do jakiegoś lokalnego dołka ostatniej wyprzedaży powinno być już dosyć blisko. Wskazuje na to tegotygodniowe załamanie się salda „byków" i „niedźwiedzi" w badaniu nastrojów przeprowadzanym przez Amerykańskie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Spadło ono właśnie do najniższego poziomu od kwietnia 2013. W Polsce sentyment indywidualnych inwestorów nie schłodził się aż tak bardzo: saldo optymistów i pesymistów wyniosło w tym tygodniu -3,1 pkt proc.