O około 0,9 proc. rósł WIG20 w ostatniej godzinie czwartkowej sesji, osiągając wcześniej szczyt na 2993,7 pkt. Oznacza to, że do tegorocznego rekordu brakowało mu już zaledwie około 40 pkt. Inwestorzy najwyraźniej pomału godzą się ze wzrostem obciążenia dla banków (Sejm kilka dni temu przegłosował podwyżkę CIT-u dla tych instytucji), ale pamiętajmy, że inne indeksy, np. DAX czy S&P 500 jeszcze na początku października biły rekordy, zatem ostatnie zwyżki GPW to tylko próba powstania po sierpniowym ciosie. Widać to także po zachowaniu poszczególnych indeksów. W czwartek to znów duże spółki skupiały na sobie uwagę, natomiast indeksy średnich oraz małych spółek pod koniec dnia nawet traciły, zwłaszcza sWIG80, który był 0,38 proc. pod kreską. Wspomniane już banki były solidnym wsparciem dla WIG20, ale najmocniej do zwyżek benchmarku przykładały się KGHM i Orlen. Pierwsza z tych spółek znów mocowała się z pułapem 195 zł, który od blisko dwóch tygodni powstrzymuje dalsze zwyżki, natomiast Orlen w ostatnich dniach kroczy żwawo przed siebie, nie napotykając właściwie żadnych przeszkód. Wśród dużych spółek już drugi dzień z rzędu słabszą formę reprezentowały spółki handlowe. Na dole tabeli plasowało się CCC, które przełamywało pułap 140 zł, co groziło najniższym zamknięciem w tym roku.

Większość europejskich giełd w czwartek zyskiwała, ale negatywnie wyróżniał się niemiecki DAX, którego w dół ściągały m.in. firmy motoryzacyjne. DAX w ciągu dnia przetestował poziom otwarcia z poniedziałku, a pod koniec sesji niemal odrobił wszystkie straty. Sesja w USA zaczęła się od kontynuacji spadków, ale popyt próbował stanąć na nogi. Tesla, która w środę po sesji opublikowała wyniki kwartalne, zniżkowała na początku sesji o 2 proc.

Krajowy rynek prezentuje się w ostatnich dniach z dobrej strony, a uwiarygodnieniem siły akcji jest coraz mocniejszy złoty. Dziury w całym upatrywać można w niższych niż w poprzednim tygodniu obrotach.