Pisząc w ubiegłym tygodniu tekst „Granice poufności”, nie sądziłem, że tak szybko wrócę do tematu regulacji i nadzoru w obszarze informacji poufnej. Jednak raport pewnej firmy analitycznej i związana z nim reakcja inwestorów wymagają według mnie odpowiedzi także uczestników rynku, w tym SEG-u. Na początku chciałbym podkreślić, że nie jest to tekst o raporcie konkretnej instytucji o konkretnej spółce (choć – jak przyznaję powyżej – taki konkret był inspiracją do poniższych przemyśleń), ale o pryncypiach.
Takim pryncypium, chyba najważniejszym na rynku kapitałowym, jest zapewnienie możliwie równych zasad rywalizacji na giełdowym boisku. Temu celowi służyło stworzenie odpowiednich regulacji i infrastruktury. Infrastrukturą tą był system Emitent, przekształcony później w ESPI, który dziś może być postrzegany jako zabytek technologii informatycznej, ale 30 lat temu było to nowatorskie rozwiązanie, którego nie miało wiele nawet stosunkowo dobrze rozwiniętych rynków kapitałowych. Dzięki temu systemowi inwestorzy mieli jedno bardzo wiarygodne pierwotne źródło informacji dotyczących wszystkich notowanych spółek.
Nieodzownym komponentem było stworzenie regulacji wymuszających możliwie wysoki poziom otwartości informacyjnej spółek (aby zmniejszyć dysproporcję pomiędzy menadżerami spółek, tzw. insiderami a resztą rynku) oraz zakazujących insider tradingu, czyli handlowania w oparciu o te wewnętrzne (insider) informacje. Z czasem regulacje te rozwinęły się bardzo mocno z jednej strony definiując bardzo szeroko zakres informacji wymagających publikacji, z drugiej zaś nakładając coraz dalej idące wymogi wobec insiderów, o czym pisałem tydzień temu.
Natomiast poza zakresem regulacji i nadzoru pozostał obieg informacji ważnych dla spółki, ale powstających poza nią (nazwijmy je outsider information) oraz wykorzystanie ich na potrzeby handlu akcjami (nazwijmy ten proceder outsider trading). Tymczasem coraz więcej informacji ważnych dla inwestorów powstaje właśnie poza emitentami, co dotyczy przede wszystkim rynku polskiego, gdzie notowane są spółki dość małe, a zatem zmiana okoliczności zewnętrznych lub decyzja jakiegoś podmiotu (partnera biznesowego lub organu administracji) może mieć kolosalny wpływ na ich wartość.
Przykładów takich „outsider information” mamy wiele – mogą one dotyczyć różnych rozstrzygnięć administracji centralnej dotyczących poszczególnych branż, czy konkretnych spółek, jak np. wprowadzenie nowego podatku, czy nowego obowiązku. A w przypadku spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa wiele decyzji dotyczących najważniejszych kwestii, w tym obsady kadrowej na szczytach władzy korporacyjnej, podejmowanych jest w ministerialnych gabinetach, a nie w strukturach korporacyjnych emitentów.