W trwającej jeszcze emisji PragmaGo zaoferowała inwestorom wyższą marżę niż zimą br. i jesienią ub.r., choć za cenę usunięcia zabezpieczenia. Mimo to oferowane warunki świadczą o wsłuchaniu się w głos rynku – wcześniejsze, zabezpieczone emisje PragmaGo wprowadzone na rynek przy rekordowo niskiej marży wyceniane są na Catalyst poniżej nominału. Możliwe więc, że spółka i tak musiałaby podnieść oferowaną marżę, by zyskać zainteresowanie inwestorów.
Wyceny ostatnich emisji publicznych na rynku wtórnym
Wyceny obligacji na Catalyst nie są jednak jedynym elementem decydującym o warunkach kolejnych emisji. Regulowany rynek wtórny obrotu obligacjami korporacyjnymi jest rynkiem płytkim. Co prawda akurat w przypadku serii oferowanych inwestorom indywidualnym płynność bywa najwyższa, ale i tak niewystarczająca, by zagwarantować im możliwość zakupu od ręki upatrzonej serii obligacji za kilkaset tysięcy złotych bez wpływania na cenę. A takie właśnie kwoty angażowane są przez majętnych inwestorów indywidualnych w pojedyncze zapisy na rynku pierwotnym. Innymi słowy, emitenci mogą zaoferować inwestorom gorsze warunki niż wynikające z wyceny na Catalyst w zamian za przywilej zaangażowania jednorazowo większej sumy. Niemniej istnieją pewne granice wysokości tej premii. Poza tym brak możliwości zakupu dużej partii obligacji na rynku wtórnym oznacza także, że trudno będzie z takiej inwestycji szybko wyjść, gdyby pojawiła się taka potrzeba. A nawet gdyby było to możliwe, to perspektywa uzyskania wyceny poniżej wartości nominalnej może studzić zakupy kupujących. Konkluzja jest więc taka, jak opisana na początku tekstu – rynek wtórny wskazuje emitentom granicę trendu obniżania marż, której nie jest w tej chwili gotowy przekraczać. Pytanie brzmi, dlaczego akurat w tym miejscu granica została wyznaczona?
Czytaj więcej
Obligacje z marżą powyżej 4,75–5 proc. wciąż będą płacić dwucyfrowe kupony, a takich papierów na Catalyst nie brakuje. Trudniej znaleźć obligacje o równie wysokiej rentowności, z czym wiąże się często nietypowe ryzyko.
Na odpowiedź składa się kilka elementów. Po pierwsze, inwestorzy świetnie pamiętają warunki oferowane im jeszcze rok temu, nie wspominając o rekordowych marżach z 2023 r. Obligacje z tamtych emisji wciąż są notowane i różnice rzędu 2 pkt proc. w oprocentowaniu są świetnie widoczne. Po drugie, Rada Polityki Pieniężnej w końcu się przełamała i dokonała obniżki stóp, a rynek jest przekonany, że dojdzie do kolejnych cięć, co obniży oprocentowanie obligacji opartych na stawkach referencyjnych (WIBOR). Ostatnim elementem jest zaś wzrost ryzyka kredytowego.