W jakimś stopniu na pewno stanowią konkurencję dla lokat. Każda decyzja inwestycyjna oczywiście powinna być rozpatrzona bardzo indywidualnie, zachęcam też do przyglądania się warunkom emisji. Warto jednak podkreślić, że deweloperzy mieszkaniowi, którzy, tak jak powiedziałem, są jednym z głównych emitentów na rynku publicznych emisji, pokazali, że nawet przez trudniejszy okres, gdy stopy procentowe rosły, przeszli suchą stopą. To jest dobry i sprawdzony sektor, szczególnie jeśli mówimy o podmiotach, które są już dłuższy czas na rynku i są obecne na giełdzie.
Czy to rosnące zainteresowanie widać też w przypadku funduszy obligacji korporacyjnych?
Tak, i to cieszy szczególnie. Rozwinięty rynek obligacji powinien opierać się na dwóch nogach, czyli na inwestorach detalicznych oraz inwestorach instytucjonalnych. W lutym byliśmy bardzo blisko rekordu, jeśli chodzi o wielkość aktywów zgromadzonych w funduszach krajowych obligacji korporacyjnych. Napływ pieniędzy powoduje, że fundusze chętniej inwestują w dobry dług korporacyjny. Napływy napędzają ten rynek, a widzimy je już od ponad roku. Dzisiaj rynek jest w bardzo komfortowej sytuacji. Mamy dobrze przygotowanych emitentów, co jest wsparciem dla „nogi” detalicznej, i mamy bardzo mocną część instytucjonalną. Połączenie tych dwóch elementów powoduje, że są solidne podstawy fundamentalne do rozwoju rynku obligacji korporacyjnych, a także, głównie dzięki inwestorom indywidualnym, perspektywa wzrostu płynności na rynku Catalyst. W dłuższej perspektywie rynek ten powinien dostarczać bardziej miarodajnych wycen długu korporacyjnego.
Oprocentowanie oferowane przez emitentów jest nadal stosunkowo wysokie. Większość emisji ma oprocentowanie zmienne, ale na razie nie zapowiada się, aby stopy procentowe w Polsce miały spadać. To oznacza jednak oczywiście wyższe koszty dla spółek. Czy mogą one w pewnym momencie stać się problemem?
Jeżeli weźmiemy pod uwagę emisje deweloperów kierowane do szerokiego grona odbiorców, to widać, że marże ustabilizowały się na poziomie nieco ponad 5 pkt proc. plus WIBOR. Patrząc na rynek obligacji skarbowych, można powiedzieć, że to jest dobry poziom. W przeszłości te marże były oczywiście niższe, ale duzi deweloperzy z racji wielkości zapotrzebowania na kapitał nie mogą opierać się tylko na inwestorach instytucjonalnych, ale muszą też liczyć na inwestorów indywidualnych, a tym trzeba zaoferować dodatkową zachętę w postaci wyższego oprocentowania. Patrząc na obecne warunki rynkowe, emitenci muszą się więc przyzwyczaić do dwucyfrowych kuponów jeszcze przez dłuższy czas.
Widać dzisiaj na rynku obligacji korporacyjnych jakieś czynniki ryzyka? Czy redukcje zapisów w publicznych emisjach sięgające 60–70 proc. to nie jest pierwsza oznaka przegrzania tego rynku?