Na tym oczywiście nie musi się skończyć. Rynek terminowy dyskontuje już dotarcie WIBOR 3M do 4,7 proc., a WIBOR 6M do 4,9 proc. w zaledwie półrocznej perspektywie. Co oznacza, że na rynku wtórnym zaroi się od papierów oprocentowanych między 8 i 10 proc., a stawki te obejmą także nobliwych emitentów, którzy jeszcze pół roku temu mogli kalkulować koszt obsługi obligacji na poziomie poniżej 4 proc. rocznie.
Zdezorientowany rynek
Obserwując Catalyst, można dojść do wniosku, że inwestorzy nie do końca wiedzą, co z tym nieoczekiwanym prezentem zrobić. Na Catalyst wciąż bez problemu można kupić obligacje z rentownością przewyższającą bieżące oprocentowanie papierów. Większość z nich uwzględnia już w pewnym stopniu wzrost stawek WIBOR, które przecież zaczęły swój marsz od końca sierpnia ub.r., choć wyraźny wzrost zobaczyliśmy dopiero w październiku, po pierwszej podwyżce stóp. Mimo to przez ostatnie cztery miesiące większość notowanych serii weszła już w nowe okresy odsetkowe, co oznacza wzrost kuponów. Jednak tylko w pojedynczych przypadkach uwzględnia ona stawki WIBOR z ostatnich dni, a przecież rosną one niemal codziennie. Dlatego bieżące oprocentowanie najczęściej nie opiera się o bieżące stawki WIBOR, lecz sprzed kilku tygodni lub miesięcy. Przedstawiona rentowność uwzględnia wzrost kuponów w przyszłości, ale tylko do wysokości stawek WIBOR z 2 lutego. A zatem nie uwzględniają one wartości dyskontowanych przez rynek kontraktów FRA.
Na Catalyst transakcji dokonują głównie inwestorzy indywidualni i być może skalkulowanie rentowności sprawia im problem, ponieważ przy perspektywie otrzymania odsetek rzędu 7 proc. i więcej można byłoby spodziewać się wyższych cen. A w kalkulacjach i tak uwzględniono najlepsze dostępne ceny sprzedaży, zwykle nieco wyższe od ostatnich cen transakcyjnych.
Jednak jest też inne wytłumaczenie tego zjawiska. Najwyższe przychody zapewnią emisje przeprowadzone w latach 2020–2021. Kiedy stopy procentowe były niskie, bliskie zera, emitenci chętniej oferowali wyższe marże, aby nadać papierom odpowiednio wysokie oprocentowanie nominalne już w pierwszym okresie odsetkowym. Oznacza to, że najwyższe kupony otrzymały serie o najdłuższych terminach do wykupu (jako wyemitowane w ostatnim czasie). Inwestorzy mogą nie mieć pewności co do tego, jak emitenci poradzą sobie z obsługą zobowiązań z obligacji. Wszak koszty odsetkowe wkrótce staną się dwa razy wyższe niż jeszcze pół roku temu.