Mija rok, od kiedy Getin Noble Bank przeprowadził ostatnią publiczną emisję obligacji, zbierając od inwestorów 40 mln zł (maksymalny pułap oferty) i oferując 4 pkt proc. ponad WIBOR 6M (5,81 proc.). Dziś te same papiery dają 7,87 proc. rentowności brutto i jest to jedna z najniższych rentowności, jakie papiery GNB zapewniają na rynku wtórnym. Średnia rentowność 35 serii publicznych emisji GNB wprowadzonych do notowań (wprowadzono wszystkie) wynosi aktualnie 9,08 proc. i jest najwyższa od 12 miesięcy. Czy wobec tego jest się czym interesować?
Nie takie łatwe pieniądze
Inwestorzy kuszeni atrakcyjną (zwłaszcza jak na bank) rentownością obligacji powinni pamiętać, że 34 z 35 notowanych serii to papiery podporządkowane, co oznacza, że w razie upadłości lub likwidacji banku będą one spłacane w ostatniej kolejności lub konwertowane na udziały. Nie przesądza to w żaden sposób o prawdopodobieństwie takiego scenariusza, lecz trzeba pamiętać, dlaczego bank za dwuletnie depozyty płaci nieco ponad 3 proc., a rentowność dwuletnich obligacji przekracza 10 proc. – nie są to te same produkty pod względem klasy bezpieczeństwa.
Obligacje podporządkowane innych banków (np. Alior Banku czy mBanku) wyceniane są znacznie lepiej, ale to Getin Noble Bank realizuje program naprawczy i z kwartału na kwartał przynosi straty. W I kwartale br. inwestorzy uwierzyli, że GNB uda się wkrótce rozwiązać problem. Bank miał oczyścić bilans, zawiązując rezerwy na złe kredyty w 2017 r., a kluczowy akcjonariusz – Leszek Czarnecki – zadeklarował, że dokapitalizuje bank kwotą 1 mld zł (w ratach), co ma podnieść jego kapitały i siłą rzeczy także wskaźniki adekwatności kapitałowej.
Na razie, po dokonaniu odpisów, wskaźniki kapitałowe znacząco się obniżyły (Tier 1 do 9,4 proc. na koniec I kwartału z 12,4 proc. na koniec III kwartału ub.r.), luka kapitałowa sięgała 1,3 mld zł, a w raporcie za II kwartał spodziewane są kolejne odpisy, zaś główny akcjonariusz rozważa połączenie GNB z Idea Bankiem, który także przeżywa kłopoty.