W podobnej emisji przeprowadzonej w kwietniu tego roku zapisy złożyło 322 inwestorów, a ich średnia wartość wyniosła wówczas prawie 162 tys. zł. Spadek wartości średniego zapisu nie jest jednorazowym wydarzeniem, lecz wpisuje się w szerszy trend. Gdy w ubiegłym roku Echo przeprowadzało drugi program emisji publicznych, w pierwszej ofercie wartość średniego zapisu wyniosła prawie 287 tys., w drugiej blisko 274 tys. zł, a w trzeciej (przeprowadzonej niemal od razu) 196 tys. zł.

Co ciekawe, na rynku wtórnym płynniejsze okazują się te obligacje Echa, w przypadku których średnia wartość zapisu była najwyższa, choć wpływ na to mogą mieć także inne czynniki, takie jak bliższy okres do wykupu.

Spadek wartości średniego zapisu w kolejnych emisjach publicznych jest typowym zjawiskiem rynkowym i dotyczył nawet Orlenu, gdzie średnia spadła z 360 tys. zł w pierwszej z emisji do poniżej 170 tys. w ostatniej, piątej ofercie. Jednocześnie jednak w tych obu przypadkach czynnikiem decydującym o spadku średniej mogło być zwiększenie liczby domów maklerskich oferujących papiery. O ile zapisy z wyższą średnią zbierał samodzielnie DM PKO BP, o tyle dokooptowanie kolejnych domów maklerskich wpływało na obniżenie średniej.

Jest to o tyle ciekawe, że zgodnie z wypowiedzianą już intencją Komisji Nadzoru Finansowego emisje obligacji korporacyjnych nie powinny być aktywnie oferowane klientom banków dysponujących aktywami poniżej równowartości 100 tys. euro, co pozwalało oczekiwać raczej wzrostu wartości średniego zapisu w przypadku emisji prowadzonych przez bankowe domy maklerskie. Tymczasem faktyczne zmiany poszły w przeciwnym kierunku, co można próbować wyjaśnić m.in. wyższymi nakładami na marketing i dotarciem z ofertą do nieco innej grupy inwestorów lub przeciwnie – większą ostrożnością dotychczasowych nabywców obligacji wyrażoną właśnie w zmniejszeniu angażowanych jednorazowo kwot.