Dość powiedzieć, że między 19 i 29 października rentowność włoskich papierów spadła z blisko 3,8 proc. poniżej 3,3 proc., choć przecież w rzeczywistości problem z planowanym deficytem budżetowym nie tylko nie został w tym czasie zażegnany, ale doszło do usztywnienia stanowisk włoskiego rządu i przedstawicieli KE, którzy po raz pierwszy w historii zwrócili projekt ustawy budżetowej do poprawki.

Europa ma swoje problemy, lecz światowymi rynkami rządzą obligacje amerykańskiego rządu. To właśnie skok rentowności 10-letnich papierów do 3,25 proc. trzy tygodnie temu uświadomił inwestorom, jak wielka jest już różnica w rentownościach obligacji USA, a na innych rynkach (np. w Europie czy Japonii) i jak wielkie generuje ona ryzyko dla stabilności globalnych rynków.

Tego problemu oczywiście nie rozwiążemy, ale warto w tym miejscu raz jeszcze przypomnieć, że wahania rentowności na globalnych rynkach obligacji mają bardzo niewielkie, a w zasadzie żadne, przełożenie na Catalyst. Nie brak teorii, że wzrost inflacji, spadek PMI (jako wskaźnika wyprzedzającego zachowanie koniunktury gospodarczej) i indeksów giełdowych oraz skoki rentowności obligacji są zapowiedzią silnego spowolnienia gospodarczego na świecie. Niemniej dzięki powiązaniu oprocentowania z WIBOR obligacje największych firm na Catalyst wydają się odporne tak na bieżące wydarzenia, jak i na nadejście zdecydowanie gorszej koniunktury w niedalekiej przyszłości.