Bezkrytyczne naśladowanie kogokolwiek na rynku kapitałowym to wprawdzie ryzykowna strategia, ale w przypadku portfeli obligacji jest obarczona niskim ryzykiem pomyłki. Po pierwsze, obecność emitenta w portfelu wielu funduszy oznacza, że jego wiarygodność kredytowa została wielokrotnie zweryfikowana przez różne komitety kredytowe, co oczywiście nie jest żadną gwarancją, ale akurat na rynku obligacji lepiej podążać w tłumie profesjonalnych inwestorów, gdy chodzi o wybór emitentów. Po drugie, ekspozycja wielu funduszy na danego emitenta oznacza także znaczące zaangażowanie kwotowe. A to z kolei otwiera kolejne drzwi – w razie kłopotów emitenta obligacji negocjować z nim będą instytucje finansowe i jest szansa na to, że zrobią to skutecznie np. biorąc na siebie ciężar refinansowania zapadających emisji. Świadkami podobnego wydarzenia byliśmy zaledwie w kwietniu, kiedy inwestorzy instytucjonalni objęli emisję Kredyt Inkaso wartą 210 mln zł po to tylko, by windykator mógł spłacić przedterminowo starsze serie warte 250 mln zł. Poprawiło to notowania wszystkich obecnych na Catalys serii obligacji KI.
Kryteria wyboru
Konstruując portfel, który naśladowałby najczęstsze wybory dokonywane przez fundusze inwestycyjne, natknęliśmy się na dwa problemy. Po pierwsze, nie wszystkie wybierane przez nie obligacje dostępne są na części Catalyst dostępnej dla inwestorów indywidualnych. Ponadto TFI najchętniej lokowały środki w obligacjach banków, które – nawet jeśli są notowane na detalicznej części Catalyst – oferują niską rentowność (np. poniżej oprocentowania lokat bankowych) lub wysokie nominały obligacji (lub jedno i drugie). Po drugie wreszcie, część obligacji jest wprawdzie notowana na Catalyst, a nominał obligacji wynosi 1000 zł, ale papiery i tak nie są przedmiotem handlu (nie są wystawiane zlecenia od miesięcy albo wręcz w ogóle, nie zawierano żadnych transakcji). Z tego powodu na liście nie ma np. Atalu, który jest cenionym przez zarządzających emitentem. Z zestawienia wyeliminowano także tych emitentów, których obligacje są wprawdzie notowane i kwotowane, ale papiery nominowane są wyłącznie w euro (np. GTC czy Capital Park).
Z tych względów pierwszą dziesiątkę (patrz zestawienie obok) zamyka IPF Investment Polska, choć w rzeczywistości zajmuje ono 23. lokatę pod względem liczby TFI posiadających jej obligacje.
Jeśli w przypadku danego emitenta notowana była więcej niż jedna seria, wybór padał na tę, którą w ogóle można kupić (pojawiły się zlecenia sprzedaży), a jeśli i to kryterium spełniało kilka serii, wybór padał na tę o bliższym terminie wykupu. W przypadku emitentów, którzy wprowadzili do notowań emisje publiczne adresowane do inwestorów indywidualnych na podstawie prospektów emisyjnych, decydowały kryteria płynności i możliwość ulokowania jak największej kwoty (na podstawie średniego najwyższego miesięcznego obrotu w okresie 12 miesięcy zakończonych w kwietniu). To emisje publiczne są najpłynniejszymi papierami na Catalyst.
Pobite fundusze
W ten sposób udało się skonstruować portfel, którego rentowność w dniu pisania tego tekstu (29 maja) wynosiła średnio 5,01 proc. brutto przy założeniu, że portfel podzielono na dziesięć równych części. W praktyce rentowność ta byłaby nieco niższa, ponieważ pod uwagę braliśmy ostatnie ceny rynkowe, a nie ceny po stronie zleceń sprzedaży (zwykle są one nieco wyższe). Warto też pamiętać, że rentowność netto może odbiegać od rentowności brutto o więcej niż 19 proc. (stopa podatkowa) ze względu na specyfikę rozliczeń podatkowych na Catalyst (podatek płaci posiadacz obligacji w dniu ustalenia praw do odsetek, nawet jeśli posiadał je tylko przez jeden dzień).