NBP nie obroni obligacji przed wzrostem rentowności

Po skupie obligacji 29 kwietnia rentowność naszych papierów dziesięcioletnich do końca dnia wzrosła jeszcze o 10 pkt. W ubiegłym tygodniu przed operacją podskoczyła o kolejnych 10 punktów.

Publikacja: 17.05.2021 05:30

NBP nie obroni obligacji przed wzrostem rentowności

Foto: Bloomberg

 

Z punktu widzenia inwestora, którego celem jest osiąganie zysków z inwestycji na rynkach kapitałowych, działania banków centralnych są pozbawione inwestycyjnej logiki, którą w przystępny sposób wyłożył Adam Glapiński, prezes NBP, na konferencji prasowej po ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Szef banku centralnego tłumaczył dziennikarzom, że skup obligacji przed podwyżkami stóp procentowych to działania o elementarnej logice. Kolejność działań banków centralnych zakłada przerwanie lub zmniejszenie skali skupu aktywów, a dopiero później podniesienie stóp procentowych.

Przekładając to na język rynku – banki centralne najpierw skupią obligacje po najwyższych możliwych cenach, a następnie – decyzjami o zakończeniu skupu i o podniesieniu stóp procentowych – same doprowadzą do spadku ich cen (wzrostu rentowności). Przy pakiecie wartym 100 mld zł jeden punkt bazowy rentowności to 10 mln zł zysku lub straty na wycenie. Do końca ub.r. NBP skupił obligacje za ponad 100 mld zł, a w tym roku nadal kupuje. Nie tak dużo jak w okresie kryzysu, ale ostatnio skala operacji ponownie rośnie. Od początku roku rentowność naszych obligacji dziesięcioletnich wzrosła o 60 punktów. NBP nie podaje zagregowanych informacji o wycenie portfela obligacji (powinien ją jednak prowadzić – są to bowiem obligacje przeznaczone do sprzedaży, a ich skup, co NBP sam podkreśla, nie jest monetyzacją długu, lecz zalicza się do operacji otwartego rynku). Lekko licząc, straty na wycenie sięgają zapewne co najmniej 200 mln zł.

Ale celem NBP nie jest odsprzedaż obligacji drożej, lecz – co bank centralny komunikuje otwarcie – obniżenie kosztów finansowania Skarbu Państwa. Czyli celem NBP jest zbijanie rentowności po to, żeby resort finansów mógł oferować obligacje z jak najniższą rentownością.

Misja niemożliwa

W najprostszym ujęciu zadanie pilnowania rentowności wygląda na misję jak najbardziej wykonalną. Większość obligacji skarbowych trafiła do inwestorów krajowych, głównie sektora bankowego, który w obligacjach skarbowych lokuje zarówno kapitały własne, jak i nadwyżki płynności (obligacje skarbowe są wyłączone z podatku bankowego). W dług inwestują także ubezpieczyciele i fundusze dłużne, do których do niedawna wracał kapitał, na rynku nie ma funduszy grających „na krótko", a do tego jeszcze do skupu włączył się NBP, który przejął w ciągu roku ponad 10 proc. zadłużenia rządu. Wszystkie elementy składają się na wizję łatwego zwycięstwa, ale mimo to NBP batalię o zatrzymanie rentowności przegrywa. Rynek zdaje się wręcz kpić z NBP, bo dwie ostatnie operacje skupu obligacji zbiegły się z wystrzałami rentowności.

29 kwietnia NBP skupił obligacje za 5,1 mld zł (zgłoszono do sprzedaży 9,9 mld zł), z czego 3 mld zł przypadło na DS1030, a średnia rentowność w przypadku tej serii wyniosła 1,59 proc. Jeszcze tego samego dnia rentowność dziesięciolatek wzrosła jednak o 10 pkt, do 1,7 proc., choć było to, zanim GUS opublikował szacunki o inflacji w kwietniu. Tego samego popołudnia inwestorzy sprzedawali obligacje na rynkach bazowych (amerykańskie i niemieckie papiery zyskały po 5 pkt).

Sytuacja powtórzyła się 11 maja – rentowność naszych dziesięciolatek wzrosła z 1,7 do 1,8 proc. (bez aptekarskiej miary), choć uczestnicy rynku wiedzieli, że 12 maja NBP znów będzie skupował obligacje. Ale ważniejszym czynnikiem niż popyt NBP był wzrost rentowności obligacji niemieckich i sforsowany szczyt z marca ub.r. Po jego minięciu rentowność niemieckich bundów znalazła się najwyżej od dwóch lat.

Co się udało?

Co więc NBP ugrał, wydając na skup obligacji grubo ponad 100 mld zł? Wszystko zależy od interpretacji.

Rentowność polskich obligacji rośnie wyraźnie od lutego br. Nasze papiery późno dołączyły do trendu widocznego na innych rynkach – w USA rentowność rośnie od sierpnia, bundy dołączyły do trendu na przełomie roku. Udało się więc opóźnić początek przeceny. A jej skalę?

Niemieckie dziesięciolatki zyskały 50 pkt rentowności, nasze 60. W regionie sprawy mają się podobnie – czeskie papiery też zyskały w tym roku 50 pkt, a węgierskie 90 pkt. Przy czym Czesi nie skupują swoich obligacji z rynku. Wygląda więc na to, że bez względu na to, czy NBP skupuje obligacje z rynku, rentowności naszych papierów zachowałyby się tak samo, a może nawet lepiej (vide Czechy).

Obligacje
Victoria Dom przydzieliła obligacje serii Z, pozyskała 86,3 mln zł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Obligacje
Czemu wskaźniki mają znaczenie?
Obligacje
Mniej płynności gotówkowej u dużych deweloperów
Obligacje
Spadek produkcji budowlanej nie zagraża obligacjom
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Obligacje
Francuskie obligacje biją na alarm
Obligacje
Obligacje pod presją