Obecnie inwestorzy korzystają na efekcie niskiej bazy z poprzedniego roku, ale warto wziąć pod uwagę także scenariusz odwrotny – spadku oprocentowania w następstwie wystąpienia efektu wysokiej bazy.
Scenariusz taki obserwowaliśmy w ubiegłym roku. W lutym 2020 r. inflacja sięgnęła 4,7 proc., co wywołało wzmożony popyt na obligacje oszczędnościowe indeksowane inflacją, widoczny szczególnie w kwietniu ub.r. Oczywiście nie bez wpływu na ten stan rzeczy była też zapowiedź obniżenia oprocentowania obligacji oszczędnościowych od maja ub.r, wobec czego część inwestorów przyspieszyła zakupy, aby wyrobić się przed obniżką oprocentowania. Jednak ze względu na wysoką inflację w ubiegłym roku, baza była wysoka i tegoroczna inflacja w lutym wyniosła już tylko 2,4 proc. osiągając najniższy poziom od prawie dwóch lat. W efekcie w nowy okres odsetkowy papiery weszły w kwietniu z oprocentowaniem 3,65 proc. Też atrakcyjnym, ale jednak niższym niż w maju, gdy – mimo obniżonej marży – było to 3,95 proc.
W ostatnich latach dobre efekty dawała strategia korzystania z efektów niskiej bazy. W styczniu 2019 r. inflacja wyniosła 0,9 proc. Ale rok później było to już 4,3 proc., co zaowocowało oprocentowaniem na poziomie 5,55 proc. Z kolei rok później było 3,85 proc. (zadziałał efekt wysokiej bazy).
Zatem, planując inwestycje w antyinflacyjne obligacje, inwestorzy mogą rozważyć dokonanie zakupów w taki sposób, aby przynajmniej dwa razy w cyklu korzystać z efektu niskiej bazy – to lepsze niż dwukrotnie nadziać się na wysoką bazę i uzyskać obniżone jednorazowymi czynnikami oprocentowanie. Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest rozkładanie inwestycji na kolejne miesiące i ewentualnie zwiększanie skali inwestycji w okresie niskiej inflacji, licząc na jej wzrost w kolejnym roku, oraz zmniejszenie zakupów w czasie, gdy inflacja jest wysoka na tle innych miesięcy w danym roku. Oczywiście nie ma gwarancji, że wysoka inflacja nie będzie rosła nadal – czynników wpływających na tempo wzrostu cen jest więcej niż wysoka czy niska baza, ale wzięcie jej pod uwagę przy kalkulacjach zwiększa szansę na uzyskanie lepszych wyników. Kierowanie się impulsem opartym na bieżących doniesieniach inflacyjnych i towarzyszące im zazwyczaj czarnowidztwo komentatorów, może dać efekt odwrotny.