Komentarz poranny

Publikacja: 28.08.2007 08:47

Wczorajsza sesja w USA będzie dla naszego rynku pewnym obciążeniem.

Przynajmniej na początku. Później będziemy już skupieni na sobie, co może

nam pomóc. Zresztą to obciążenie nie będzie wielkie. Wczorajsza obniżka

indeksów zza oceanu nie była zbyt silna. DJIA zaliczył spadek o 0,4%, a

Nasdaq o 0,6%. Najmocniej z trójki spadł SP500, bo o 0,9%. Powód przeceny?

Komentatorzy sugerują, że były to publikowane o 16:00 (naszego czasu) dane

o dynamice sprzedaży domów na rynku wtórnym. Wprawdzie sprzedaż okazała

się większa od prognoz, to jednak wzrósł także stan zapasów domów

niesprzedanych. Właśnie ten wzrost ilości niesprzedanych domów miał rynek

zaniepokoić, gdyż wzmagająca się podaż ma negatywny wpływ na ceny, a

spadające ceny nieruchomości to dalsze pogłębienie się problemów na rynku

kredytów hipotecznych.

Obawy co do możliwości kontynuacji zwyżki cen na rynku akcji są widoczne

nie tylko wśród komentatorów, ale również wśród analityków. Tych

ostatnich, którzy redagują newslettery dla klientów, stale obserwuje Mark

Hulbert. Przypomnijmy, że od wielu lat wylicza on indeks na bazie

proponowanego przez autorów newsletterów zaangażowania w akcje. Indeks ten

traktuje jak wskaźnik nastrojów wśród analityków. Obecny poziom indeksu to

5,5%, co oznacza, że średnie zaangażowanie w akcje zdaniem autorów

newsletterów powinno wynosić 5,5% posiadanego kapitału, a reszta powinna

być utrzymywana w gotówce. Jak widać nastroje są dalekie od optymizmu,

choć trzeba przyznać, że i tak są nieco lepsze niż jeszcze ponad tydzień

temu (niemal w samum dołku indeksów), gdyż indeks wynosił -11,3%, czyli,

że analitycy średnio zalecali 11-procentowe zaangażowanie po krótkiej

stronie rynku. Mark Hulbert komentując tak niskie wartości indeksu i

kierując się kontrariańską teorią poczynań na rynku sugeruje, że większe

szanse są na wzrost cen niż na ich spadek.

Ostatnie teksty w serwisach sugerują, że na naszych oczach tworzona jest

historia. Mowa o ostatniej akcji zainwestowania przez Bank of America 2

mld dolarów w Counrtywide. Już teraz szefa BoA Kennetha Lewisa przyrównuje

się do J.P. Morgana, który dokładnie 100 lat temu uratował rynek akcji

będący w panice angażując do tego własne środki o obecnej wartości ok. 1,3

mld dolarów. Dzięki temu posunięciu wtedy rynek się uspokoił. Teraz też

sytuacja zaczyna się normalizować. Czy Lewisowi należy się pomnik? Owszem,

zaangażowanie się w Countrywide podniosło poziom ufności i poprawiło

nastroje. Był to ruch odważny. Różnica jest jednak taka, że J.P. Morgan

dysponował własnym kapitałem. Ryzykował własnymi pieniędzmi. Lewis takiego

ryzyka nie ponosił. Zatem nie ma się co spieszyć z budowaniem pomników.

Tym bardziej, że kryzys jeszcze się nie skończył.

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?