Wprawdzie skala spadku nie jest porażająca, ale trzeba przyznać, że popyt dziś się zdecydowanie nie popisał. Zamiast dnia tryumfu, czy choćby walki na poziomie oporu mieliśmy cofnięcie się kupujących pod naporem zwiększonej podaży. Ta nie dopuściła do przetestowania szczytu na 1600 pkt. Tym samym ostatnia fala spadku, która doprowadziła do wyznaczenia minimum bessy nadal nie jest w pełni zanegowana. Nie pierwszy to raz popyt nie daje sobie z tym rady. Takie sytuacje to norma w trakcie ostatniej bessy. Przebieg notowań w ubiegłym tygodniu oraz na wczorajszej sesji sugerował, że tym razem może być inaczej. Na razie nie jest.
Piszę na razie, bo szansa nie została zupełnie zaprzepaszczona. Do krótkich pozycji powrócimy w sytuacji spadku cen pod poziom 1440 pkt., a więc nadal jest trochę miejsca do przygotowania kolejnej próby. Popyt jednak musi się zrehabilitować po dzisiejszym fiasku. Mocne otwarcie to nie wszystko. Tym bardziej, gdy pojawia się ono w pobliżu oporu. Tu nie wystarczy samo oczekiwanie na wzrost, ale także musi pojawić się większy popyt.