Nikkei zyskuje 2,5 proc., a więc z nawiązką odrobił ostatni spadek i powiększył skalę odbicia trwającego już ok. tygodnia podważając tym samym przekonanie części uczestników rynku, że rynek japoński jest na skraju przepaści. Czy nie jest? Spadki w Japonii nie będą przychodziły tak łatwo ze względu na wyczulenie tamtejszych władz na sytuację na rynku akcji. Bank Japonii bez większego kamuflażu wyraźnie przyznaje, że słabość rynku akcji go drażni.

Do pozytywnego obrazu rynku japońskiego należy dodać wczorajsze zakończenie notowań w USA. Może nie był to szczyt optymizmu, ale jednak zwyżka nie została szybko zduszona, a tym samym popyt ma szansę jeszcze powalczyć. Tym bardziej, że w tej chwili na amerykańskich kontraktach widoczne są plusy. Rynek akcji wspierany jest przez wczorajsze publikacje danych makro. Mniejszy od prognoz deficyt bilansu handlowego wpływa pozytywnie na prognozy dotyczące dynamiki PKB w IV kwartale. Analitycy Economy.com podnieśli wczoraj swoją prognozę z okolic 3,0 do 3,5 proc. wzrostu. Oczywiście mowa jest tu o dynamice urocznionej. Aukcja obligacji 30-letnich przeszła bez problemów i ponownie okazało się, że strach ma wielkie oczy.

Dla naszych graczy ważne może być także to, że po wczorajszej sesji część wskaźników technicznych, tych najszybszych, weszło w strefę wyprzedania, co miałoby sugerować, że rynek jest już gotowy, by zakończyć tą fazę spadku i przystąpić do zwyżki. Być może ewentualne pozytywne zachowanie cen miałoby to potwierdzić. Ostatnie dwa dni raczej nie dają wielu powodów do budowania nadziei w oparciu o taki popyt, ale kto wie. Dziś wiele może się wyjaśnić. Biorąc pod uwagę jedynie poziomy cen, miejsca do spadku jeszcze trochę pozostało. Ponownie powraca tu maksyma – po korekcie siłę jego poznacie. Będziemy więc poznawać, a za wydarzenie uznamy powrót w okolice 2400 pkt.