Jego reszta będzie zależała od publikowanych danych makro. Dziś będzie ich całkiem sporo, co doda sesji pikanterii. Tuż przed 10:00 poznamy wskaźnik PMI dla sektora usług strefy euro. Godzinę później pojawi się dynamika cen na poziomie producentów także dotycząca tej strefy. O 13:00, jak co środę, pojawi się dynamika liczby wniosków o kredyt hipoteczny. Dziś mamy także pierwsze dane dotyczące rynku pracy, które mają nam przybliżyć jego faktyczną kondycję. O 13:30 pojawi się raport Challengera, w którym znajdziemy liczbę planowych zwolnień, a trzy kwadranse później poznamy raport ADP, w którym pojawi się szacunek zmiany liczby miejsc pracy w sektorze prywatnym. Warto odnotować, że oczekuje się, że zanotowany zostanie spadek o ok. 75k, choć oficjalnie równocześnie oczekuje się, że piątkowy raport będzie wskazywał na brak zmiany liczby etatów w sektorze pozarolniczym.

Z czego wynika różnica? Z pewnością nie tylko z udziału w zatrudnieniu w sektorze publicznym. Ten tyle nie zatrudnia. Różnica oczywiście wynika z innej metodologii. Utyskiwanie na raport ADP, że nie w pełni odpowiada późniejszym piątkowym danym ma uzasadnienie, choć jest w tym pewien paradoks. Nie odpowiada on piątkowym danym, ale w czasem to właśnie one są rewidowane do poziomów, które wcześniej sygnalizował raport ADP. Jaki z tego wniosek. Nadal raport ADP nie oddaje idealnie tego, czego można spodziewać się w piątek, ale wydaje się, że lepiej oddaje faktyczne zmiany w liczbie etatów. Tylko, że rynku w piątek nie obchodzi faktyczna zmiana liczby etatów, ale to, co pokaże raport Nonfarm Payrolls. To, że później może być on wielokrotnie rewidowany ma już mniejsze znaczenie. Rewizja możliwa jest w kolejnych dwóch miesiącach (i często są to spore zmiany) oraz roczna. Ta ostatnia dotycząca danych za poprzedni rok zostanie dokonana za miesiąc. Wtedy zobaczymy, jaką dokładnością charakteryzowały się szacunki piątkowego raportu i dlaczego przez dłuższy czas raport ADP był mniej optymistyczny.