Wczorajszą sesję określała sesja przedwczorajsza. To w poniedziałek pojawił się nowy rekord trendu wzrostowego, który wybił część argumentów niedźwiedziom. Obóz podaż się tym specjalnie nie przejął, co zaowocowało późniejszym osłabieniem. Wczorajsze notowania mogły nam odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze, fakt nowego rekordu trendu czy późniejszy spadek cen. Mogły, ale nie odpowiedziały. Ani rekordy nie zostały wyraźnie poprawione, ani spadek znacząco pogłębiony. Przez większość dnia poruszaliśmy się w zakresie znanych nam wartości.
Wtorkowa sesja nie zmieniała więc za bardzo sytuacji technicznej. Każdy może z czystym sumieniem pozostać przy swoim zdaniu. Nowe rekordy nie zostały potwierdzone kontynuacją zwyżki, co pozwala niedźwiedziom nadal mieć nadzieję na cofnięcie się cen i ich spadek, by w konsekwencji może nawet wykreślić formację podwójnego szczytu. Spadek także się nie pojawił, a więc bykom spokojnie można przyznać prawo do oczekiwania na dalszą zwyżkę.
Co więc jest ważniejsze: rekordy czy cofka? Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Cofnięcie się cen może mieć znaczenie w krótkim terminie, ale nie przekreśla to szansy na dalszą zwyżkę. Kluczowym będzie tu oczywiście zachowanie cen przy ewentualnym zbliżeniu się do okolic wsparcia. Przypomnę, że obecnie uznajemy poziom 2400 pkt. jako graniczny dla utrzymywania pozytywnego nastawienia do rynku. Głębsza przecena, a w szczególności spadek poniżej poziomu 2370 pkt, może już sugerować poważniejsze problemy byków.
Jak już wspominałem w "Weekendowej…", obecnie rynek można obserwować z punktu widzenia dwóch możliwych ścieżek zwyżki. Pierwszą jest znana już od wielu miesięcy koncepcja wewnętrznej linii trendu, która wyznaczała w ostatnim czasie tempo wzrostu (linia równoległa do linii wewnętrznej ograniczała zakres zwyżek w II połowie ubiegłego roku).
Drugą ścieżką jest bardziej stromo nachylony kanał wzrostowy, którego dolnym ograniczeniem jest linia trendu oparta na dołku bessy oraz lokalnym minimum z ostatniego lutego. W przypadku spadku ceny poniżej 2370 pkt doszłoby do przełamania wspomnianej linii dolnego ograniczenia, a tym samym scenariusz stromego kanału przestałby mieć rację bytu. Póki ceny trzymają się w jego ramach, obóz byków liczyć może na przyspieszenie zwyżki.