Europejski system finansowy wciąż odczuwa skutki pierwszej fali kryzysu. Banki nadal darzą się nawzajem małym zaufaniem i niechętnie sobie pożyczają.
Rozwiać nieufność i pokazać, w jakiej naprawdę kondycji są kredytodawcy, mają pokazać tzw. europejskie testy wrażliwości. Ich wyniki zostaną opublikowane pod koniec lipca. Testy mogą nie dać jednak pełnego obrazu sytuacji. Eksperci obawiają się, że zbyt mało uwagi będzie w nich poświęcone najsłabszym ogniwom systemu – cajas i landesbankom, czyli hiszpańskim i niemieckim regionalnym kasom pożyczkowym. To ich kondycja budzi największy niepokój.
– Możemy nie być zdolni do właściwej oceny sytuacji, jeśli testy wrażliwości skupią się na 25 największych bankach, gdy największe problemy mają mniejsi pożyczkodawcy, szczególnie cajas w Hiszpanii i Landesbanken w Niemczech – ostrzegł rynkowy guru George Soros.
[srodtytul]Styk biznesu i samorządu[/srodtytul]
Najwięcej niepokoju wzbudza sytuacja hiszpańskich kas. Inwestorzy zaczęli zwracać większą uwagę na kondycję cajas pod wpływem kryzysu na obrzeżach strefy euro. Jeszcze w 2009 r. iberyjskie banki były chwalone za to, że przetrwały w dobrym stanie pierwszą falę kryzysu i nie były mocno zaangażowane w toksyczne aktywa powiązane z amerykańskim rynkiem subprime. Mocny cios hiszpańskiemu systemowi bankowemu zadały jednak ciężka recesja oraz załamanie na rynku nieruchomości. Uderzyły one przede wszystkim w cajas.