Kilka słów na temat wczorajszego raportu o stanie rynku pracy w USA. Oczekiwano go z napięciem. Właściwie to uwaga mu poświęcona jest nieco rozdmuchana przez media i nam pozostaje przyjąć, że rynek się tym emocjonuje, choć faktycznie są informacje ważniejsze, które dotyczą przyszłości.
Ta publikacja może była o tyle ważna, że zdaniem kilku analityków mogła przesądzić o uruchomieniu przez Fed na najbliższym posiedzeniu FOMC kolejnego programu luzowania ilościowego. Gdyby publikacja była kiepska, to taki ruch stałby się bardziej prawdopodobny.
Publikacja jednak fatalna nie była. Może na pierwszy rzut oka spadek liczby etatów o 131 tys. to więcej, niż oczekiwano (spadek o ok. 90 tys.), ale zauważmy, że w dużej mierze to wynik większej, niż szacowano, liczby zredukowanych etatów w sektorze publicznym (przy spisie powszechnym oraz przez administracje lokalne w ramach programu redukcji kosztów). Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko sektor prywatny, to okaże się, że liczba etatów wzrosła o ponad 70 tys., a więc niewiele mniej, niż oczekiwano (ok. 80 tys.). O stopie procentowej nie ma sensu mówić, bo jest to zmienna mało precyzyjna, choć medialnie nośna.
Zauważyć za to trzeba, że popyt na pracę wyraża się nie tylko przez wzrost liczby etatów, ale także wydłużenie się średniego tygodnia pracy do 33,5 godzin. Jak wyliczyli analitycy z Economy. com, wzrost średniej długości tygodnia pracy o dziesiątą część godziny odpowiada w skali całej gospodarki wzrostowi liczby etatów o 300 tys. Mamy więc do czynienia ze wzrostem popytu na pracę, który jest na razie w większości zaspokajany przez już zatrudnionych. To jest sygnał pozytywny, gdyż tydzień pracy nie będzie rósł w nieskończoność i w związku z tym popyt na pracę będzie musiał powoli zagospodarowywać także pracowników do tej pory pozostających bez pracy.
Po takiej publikacji, jeśli ktoś obawiał się, że Fed już teraz będzie chciał wkroczyć z pomocą i ratować rynek pracy, to może odetchnąć. Nie ma co się oszukiwać, to nie jest raport, który może być podstawą do optymizmu, ale nie jest jeszcze na tyle fatalny, by już wymuszać na rezerwie federalnej działania natury wyjątkowej. Jedno wiemy na pewno. Rynek pracy w Stanach podnosi się bardzo powoli i nie zapowiada się, by to tempo w najbliższym czasie miało się znacząco zwiększyć.