Wspomniana poprawa nie jest diametralną zmianą w nastrojach. Indeksy rosną w skali kilku dziesiątych części procenta. Dotyczy to tak indeksów w USA, jak i Japonii. Takiej też skali zwyżki można spodziewać się na rynkach europejskich. Co z stoi za poprawą nastrojów? Taka skala zmiany nie pozwala na wyłuskanie konkretnego powodu. Po części to wpływ słabnącego nieco jena na fali nadziei, że japońska administracja podejmie jakieś działania osłabiające walutę. Jen jest jedną z tych walut, gdzie ucieka kapitał w sytuacji zagrożenia. Ucieczka kapitału do jena podbija jego wycenę bez względu na czynniki makroekonomiczne, a wyższa wartość jena wydatnie szkodzi japońskim eksporterom i zmniejsza potencjał japońskiej gospodarki. To także nadzieje na to, że spotkanie przedstawicieli banków centralnych zaowocuje po jakimś czasie decyzjami o wdrożeniu kolejnych planów wsparcia dla gospodarek światowych, które wyraźnie wchodzą w okres spowolnienia.
Może także mówić o zwykłym odreagowaniu ostatniej przeceny na rynkach akcji i wielu walutach względem dolara. W końcu żaden ruch cen nie jest jednostajny, ale pojawiają się ruchy korekcyjne. No, ale takie tłumaczenie jest przecież przyziemne i mało medialne. Medialny jest za to Nouriel Roubini, w mediach przedstawiany jako ten, który przewidział kryzys. Roubini szacuje obecnie, że prawdopodobieństwo pojawienia się drugiej fali recesji wynosi obecnie 40 proc. Inni mówią o 20 proc. Jak widać, precyzja tych szacunków nie jest zbyt duża, a więc i trudno się nimi zbytnio przejmować. Inna sprawa, że nawet jeśli komuś udało się przewidzieć poprzedni kryzys (a nie było tych osób znowu tak mało), to wcale nie oznacza, że obecnie ci szczęśliwcy się nieomylni.
Dzisiejsza sesja nie będzie zbyt bogata w publikacje danych makro. Właściwie nas będzie interesowała jedynie liczba nowych wniosków złożonych o zasiłek dla bezrobotnych w USA, która pojawi się zwyczajowo o 14:30. Po ostatnim odczycie na poziomie 500k teraz oczekuje się niewielkiej poprawy do 490k. Swoją drogą, warto zauważyć, że oczekiwania analityków przejawiają nadzieję na poprawę tej zmiennej. Od kilku tygodni ilość wniosków stale rośnie, a za każdym razem, po kolejnej zaskakującej liczbie, pojawia się prognoza polepszenia. Cóż, może tym razem się uda. Wyraźne powiększenie liczby wniosków o ponad 500k byłoby złym sygnałem w kontekście gospodarki amerykańskiej.
Polepszenie nastrojów na rynkach światowych poprawi i u nas. Będziemy zapewne obserwować próby podniesienia cen. Jest oczywiście możliwe, że wczorajszym dołkiem spadek cen się zakończył, ale nie zamierzam na to stawiać choćby złotówki. Wydaje mi się, że obecnie nadal poziomem odniesienia dla ewentualnej zmiany nastawienia jest szczyt wyznaczony 19 sierpnia, a więc okolica 2505 pkt. Dziś raczej poza zasięgiem byków.