Są takie piątki, na które czeka się cały tydzień, by poznać jakąś publikację, na którą później się reaguje, mając mniej niż dwie godziny. Tak bywa z publikacjami dotyczącymi amerykańskiego rynku pracy i tak bywa, gdy pojawiają się dane dotyczące amerykańskiego PKB. Z jednej strony wszyscy mają świadomość, że te publikacje nie tworzą trendów, ale z drugiej - ich wpływ na bieżące notowania jest znaczny, gdyż większość aktywnych graczy ma bardzo krótki horyzont inwestycyjny i nawet wahania wywołane jedną publikacją są w stanie wpłynąć na ich pozycje.

W średnim terminie te nadmuchane medialnie publikacje mają już mniejsze znaczenie. Spowolnienie jest faktem. Faktem, który kalkulowano już jakiś czas temu, bo wynika ono z prostej konsekwencji charakteru wcześniejszego ożywienia. Skoro miało ono za zadanie podnieść poziom zapasów, to, gdy ten poziom się podniósł, źródło poprawy zniknęło.

Pytanie, wił wystarczająco nastroje przedsiębiorców, by ci mieli ochotę na inwestycje i zatrudnianie pracowników. Inwestycje i popyt generowany przez nowych zatrudnionych może będzie w stanie podtrzymać wzrost gospodarczy oraz nadal podtrzymywać popyt w kontekście zapasów.Jak wiemy, z tą poprawą na rynku pracy nie jest tak różowo, choć chyba można założyć, że faktycznie jest nieco lepiej, niż pokazują to oficjalne statystyki, o czym się przekonamy przy publikacji danych za styczeń. Nie wystarczy to naturalnie na długotrwałe prosperity, a może zaszkodzić gospodarce przed wejściem w kolejną fazę recesji.

Jak pokazują zrewidowane już dane dotyczące amerykańskiego PKB, rośnie popyt konsumpcyjny i inwestycyjny. A może lepiej napisać "rósł", bo ostatnie dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku wskazują na to, że i inwestycje będą kulały. Można podejrzewać, że w III kw. nie będzie już tak znacznego wpływu wyniku wymiany z zagranicą. W II kw. był to jeden z głównych czynników obciążający kalkulację dynamiki PKB. Czy to wystarczy, by utrzymać dodatnie tempo wzrostu? Faktycznie jest to jednak bez znaczenia, bo nie ma się co spierać o to, czy wzrost o 0,5 proc. jest lepszy od spadku o 0,5 proc. Obie wielkości mają negatywny wpływ na rynek pracy. Ten się jeszcze nie załamał i jeśli się nie załamie, nastroje ponownie będą pozytywne.