Wczoraj zostały opublikowane dane o dynamice polskiego PKB. Oczekiwano, że wzrósł w II kwartale o 3,2-3,3 proc., a opublikowana dynamika wyniosła 3,5 proc.
Reakcja na te dane była niewielka. Złożyło się na to kilka czynników. Wprawdzie oficjalne prognozy były niższe od rzeczywistej dynamiki, jednak sporo było prognoz wyższych. Inna sprawa, że statystycznie różnica nie jest znacząca, bo przecież przed nami jeszcze rewizje. Wiadomość jest zatem dobra, ale nie specjalnie zaskakująca. Przynajmniej w kontekście samej dynamiki. Pocieszająca jest natomiast struktura PKB. Okazuje się, że w większym niż w I kwartale stopniu za jego wzrost odpowiada popyt krajowy, a w mniejszym wynik w wymianie z zagranicą.
Czynnikiem, który miał na to wpływ, był zapewne kurs złotego. W II kwartale zanotowano wyraźne osłabienie, ale wydaje się, że jego skutki ujawnią się raczej w danych za III kwartał, bo mamy tu do czynienia z pewnym opóźnieniem. Analitycy Goldman Sachs oczekują, że w całym roku PKB wzrośnie o 3,2 proc. i że lepsza sytuacja popytu krajowego może być czynnikiem wspierającym polski wzrost gospodarczy przy osłabieniu popytu zewnętrznego. Na razie jednak można liczyć na to, że skorzystamy z przyspieszenia za zachodnią granicą. III kwartał będzie zapewne równie niezły.
Dane, a szczególnie poprawa popytu krajowego, mogą wskazywać na rosnące szanse pojawienia się podwyżki stóp procentowych jeszcze w tym roku. Jeśli publikacje dotyczące III kwartału będą pozytywne, to zapewne w najbliższym raporcie pojawią się zmiany dotyczące przebiegu prognozowanej inflacji.
Rada będzie więc miała więcej argumentów za tym, by zaostrzyć politykę pieniężną, choć równocześnie będzie świadoma, że czeka nas okres spowolnienia. Można podejrzewać, że skala restrykcji w polityce pieniężnej nie będzie znaczna.Poza danymi w Polsce pojawiły się dane z USA, w szczególności informacja o dynamice wydatków tamtejszych gospodarstw domowych. Były nieco wyższe od prognozowanych, ale i to nie było w stanie poprawić nastrojów.